Odebrałam drugą kicię z kliniki.
Stan - średni, ale nie jest najgorzej.
Jest przede wszystkim baaardzo chuda i wygłodzona (kupiłam saszetkę intestinalu, na początek). Jest też przeziębiona, albo ma kk - tego nie wiadomo do końca, bo ma załzawione oczka i czasem kicha, ale nie ma ropy w nich (po nocy nie miała) i nic jej z noska nie cieknie...
Nie ma pcheł i nie ma świerzbowca
Dostała antybiotyk i lek jakiś na katar, do podawania przez 5 dni.
Jeżeli pojawi się biegunka (w klinice nic nie zrobiła), to trzeba zbadać koopę i ewentualnie edrobaczać, ale pod kroplówką... Na razie jednak nic niepokojącego nie ma. Tylko żebra na wirchu.
Jeżeli niczego nie załapała, tfu, tfu w klinice, będzie z niej kot
Jest delikatniejsza od Naszy, miziasta i mruczasta.
Naszka ma/miała kilka pchełek i takie błoto świerzbowe w uszkach, że ja nie wiem jak ona cokolwiek słyszała...

Wyczyściłam na razie i trzeba czyścić, ale po rozmowie z RR postanowiłam jeszcze kilka dni jej nie zakraplać, żeby mieć pewność, że zdrowa, no i żeby podrosła.
Na razie Naszka trochę jest dzikus, tzn. ucieka na otwartej przestrzeni, a złapana idzie sobie zaraz na zwiedzanie, i generalnie raczej będzie miała stanowczy charakter
Koteczki są oddzielone - jedna w pokojach, druga w łazience.
A to jest szara kicia - no cóż, nie prezentuje się dobrze... Ale w rzeczywistości jest lepiej niż na focie...
A tutaj umaszczenie jej - szare pręgowane.
Brzuszek ma w cętki.
Ja nie wiem czy to są siostry...
