A serce jego tik-tak.tik...tak....tik.....tak. . .tik. . .

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 31, 2008 13:16

[*]

Nie potrafię nic więcej napisać :( :(

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 31, 2008 13:16

Bardzo Ci, Mała, współczuję.

Beata Jolanta

 
Posty: 313
Od: Czw wrz 18, 2008 12:21
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie

Post » Pt paź 31, 2008 13:18

Macie kontakt do tej Pani? ja bym ją poinformowała...
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt paź 31, 2008 13:19

w takich chwilach zastanawiam się, czy nie powinno sie wysłać do byłego opiekuna kota coś w rodzaju nekrologu ale w formie listu pisanego przez kota a skierowanego do tegoż "opiekuna"
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt paź 31, 2008 13:21

genowefa pisze:Macie kontakt do tej Pani? ja bym ją poinformowała...

Ja też...
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt paź 31, 2008 13:22

genowefa pisze:Macie kontakt do tej Pani? ja bym ją poinformowała...


jesli byla w stanie go oddac do schronu, to moze nie zrobic na niej wrazenia :(
niestety
tylko czemu go wziela na starosc wiedzac prawdopodobnie ze bedzie sie musiala zajac matka?
nie pojmuję :(
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt paź 31, 2008 13:25

Długo mnie będą prześladować te piękne, smutne, kocie oczy patrzące z kartonu ........................................................... :placz:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt paź 31, 2008 13:31

mar9 pisze:w takich chwilach zastanawiam się, czy nie powinno sie wysłać do byłego opiekuna kota coś w rodzaju nekrologu ale w formie listu pisanego przez kota a skierowanego do tegoż "opiekuna"


Powinno sie :evil:

mika_xx

 
Posty: 1959
Od: Pon lis 27, 2006 22:51
Lokalizacja: Katowice


Post » Pt paź 31, 2008 13:40

Boże, brak mi słów, :placz: :placz: :placz: :placz:

misia007

 
Posty: 1418
Od: Nie lip 08, 2007 11:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 31, 2008 13:40

:cry: :cry: Ja bym poinformowala...przecietny zjadacz chleba oddajac zwierzę do schroniska wierzy, że robi dobrze...niestety... :cry:
Taki piękny kot...mógł żyć.... :cry: :cry:
[']
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Pt paź 31, 2008 13:45

taki młody, taki piękny...
taka kolejna niepotrzebna śmierć, taka która nie powinna się zdarzyć... nie tak... nie w ten sposób...
O ile mogę z bólem zrozumieć, że czasem przegrywamy w walce z chorobą, z wiekiem itp. to nie mogę i nie chcę zrozumieć dlaczego pozwala się im odejść z tęsknoty, z miłości...
A wśród wielu ludzi wciąż pokutuje przekonanie, że koty się nie przyzwyczajają do ludzi, że nie kochają...
[*] koteczku... wybacz nam - ludziom.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Pt paź 31, 2008 13:51

mógł żyć.
Już prawie miał dom.

Nie wiem czy jego pani sie dowie-wyjechała chyba
ale moze zadzwoni do schroniska-wtedy pewno się dowie.

Ona ponoć to przeżywała, ale była z koleżanką-ktora usilnie ją do oddania kota namawiała.
Mam nadzieję,że sie dowiedzą.

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt paź 31, 2008 13:51

Rudasku [*]
Ja przepraszam, Dziewczyny, ale co do pani i jej decyzji/czynu...
Szymborska kiedyś napisała: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" - to staruszka 70-letnia, miała towarzysza życia, dbała o niego, na pewno byli sobie bliscy, skoro kocio wolał odejść niz tęsknić... ale ona została postawiona w sytuacji ekstremalnej, musi sie zająć matką, stuletnią prawie! czy Wy zdajecie sobie sprawę, co to może oznaczać? jakie obowiązki, jakie zajęcia? Czy wiecie wszystko, żeby oceniać jej decyzję? jej emocje? Dla mnie to sytuacja tragiczna, ja bardzo tej kobiecie współczuję!
Powiadomiłabym ją o śmierci kota, ale bez niepotrzebnego grania na emocjach... Jej matka odchodzi, ona sie starzeje, zostanie pewno sama...
A "kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem"...
Obrazek ObrazekObrazek


.../\„,„/\ εїз ~
...( =';'=)
.../*♥♥*\
.(.|.|..|.|.)...(◕◡◕) ɯǝʇsǝɾ ɔęıʍ ęzɔnɹɯ

halbina

Avatar użytkownika
 
Posty: 7001
Od: Śro maja 23, 2007 22:26
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt paź 31, 2008 13:51

Znalazłam coś takiego na dogomanii, autorstwa Mysia.
Mogłoby się przydać przy formułowaniu tych nekrologów, po uprzednim uzyskaniu zgody od Mysia i przeredagowaniu oczywiście:
"Mój jedyny właścicielu,
Moje życie rozpoczeło się jakieś 10 lat temu, nie pamiętam dokładnie, w końcu było to już dawno. Miałem swoją mamusię i rodzeństwo, czułem się kochany, byłem bezpieczny. Potem nadeszło rozstanie, bardzo się tego bałem, ale zrozumiałem, że taka jest kolej rzeczy... Było u Ciebie całkiem fajnie, właśnie Ty uczyłeś mnie jaki naprawde jest Świat, codziennie dowiadywałem się czegoś nowego. Przytulałeś mnie i nosiłeś na rękach, ale to tylko wtedy kiedy miałeś czas, ale ja rozumiałem, że jesteś zapracowany. Często Cię nie było, dlatego rzadko wychodziłem na dwór, więc siusiałem w domu, przecież brzuszek by mnie bolał.... Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że robię źle (a gdybym wiedział ).
Jak dziś pamiętam ten dzień kiedy poraz kolejny wycierałeś kałuże w przedpokoju. Gdy skonczyłeś ubrałeś buty i zapiełeś mi smycz, spojrzałeś na mnie jak nigdy - wzrokiem pełnym miłości, to znaczy wtedy tak myślałem Ucieszył mnie spacer, jechaliśmy nawet tramwajem, byłem szczęśliwy, że jestesmy razem. Dojechaliśmy do dziwnego miejsca, było tam mnóstwo piesków, jednak wszystkie były smutne... Chociaż byłem już dorosły (miałem już roczek) wtuliłem się w Ciebie tak jak w moją mamusię, gdy przyszłeś po mnie pierwszy raz... Jednak wydarzyło się coś czego nigdy bym się nie spodziewał, odepchnełeś mnie, oddałeś smycz jakiejś kobiecie i odeszłeś.... Chciałem za Tobą biec, wołałem Cię głośno, błagałem byś wrócił, nawet się nie obejrzałeś za siebie Tak bardzo się bałem, byłem zupełnie sam w obcym miejscu... Trafiłem do ciasnego i zimnego boksu, w którym było już inne psy. One nie były takie jak moja mamusia i rodzeństwo, było wrogo do mnie nastawione. Zaczeła się walka o przetwanie, której wielu nie przeżyło.... Cóż mi pozostało, położyłem się w kąciku i czekałem na Ciebie, wiedziałem , że przyjdziesz... Do dziś nie przyszłeś Wciąż o Tobie pamiętam, choć z Tobą byłem tylko rok, a Tu jestem od ponad 9 lat.... Czy Ty przynajmniej raz o mnie pomyślałeś, czy w ogóle pamiętasz , że kiedyś miałeś takiego przyjaciela jak ja? Ja tu wciąż czekam i wypatruje Ciebie. Bardzo Cię kocham, ale nie potrafię zrozumieć.... Spróbuje nauczyć się sikać na dworze, tylko proszę wróć...
Dino poz.276"
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], puszatek i 1625 gości