No, szok na widok 'maleństwa' murowany

kawał chłopa już z niego - waży 1,5 kg! szyjka już nie taka cienka, no i futro gęściejsze.
Muszę pomyśleć nad jakimś ochraniaczem do ziemi kwiatkowej, bo potwór zwany Mamutem włazi do moich donic i grzebie tam podejrzanie... a przeniesiony do kuwety siusia... więc ja nieśmiało podejrzewam co mu po łebku chodzi
No a poza tym uszka już duuuużo lepsze

jeszcze tydzień mam go dręczyć kroplami do uszu, a potem kontrola żeby orzec czy jeszcze potrzebne leczenie, czy już można przestać. Nie muszę chyba pisać, że zakraplanie uszu, to dla Mamuta nic przyjemnego! Bardzo stara się cały lek wychlapać zaraz jak skończę procedurę
Zdjęcia Mamutka

pewnie, że chcę! Ale poczta odpada, bo to MUSI być przekazane osobiście
Do końca miesiąca jestem zalatana, no a poza tym przeziębiona jestem, potem mam krótki wyjazd, więc dopiero od drugiego tygodnia listopada możemy się umawiać. Weekend może?
PS. Celowo nazywam Mamuta potworem... bo on potrafi zawalczyć o swoje. Gdy zaczynałam pisać tego posta kolana moje okupowane były przez rozmruczaną Psotę (co należy do rzadkości, bo ona audiencji nakolanowej udziela sporadycznie), przylazł Mamut i ugryzł ją w nogę. Przepędziwszy ją tym sposobem zajął miejsce na moich kolanach... dosłownie ją wygryzł

Coś czuję, że to on będzie osobnikiem Alfa...