Boli jak jasny gwint:( ale leki dostałam jakies nowe i mam nadzieje ze przejdzie...zanim wypadnie mi dysk:( lekarz rokuje ostroznie niestety. Czeka mnie jeszcze fizykoterapia i inne przyjemnosci. Nie moge nic dzwigac (a jak tu z kotem do weta jechac) i ogolnie mam doła bo nie za bardzo moge funkcjonowac normalnie.
Ale to nic. Najwazniejsze zeby Liza miala dobre wyniki i mam nadzieje ze badania poniedziałkowe to tylko profilaktyka....i tylko to jest dla mnie najwazniejsze. Malutka co prawda na chorego i osłabionego kota nie wyglada wcale...ale ja musze wiedziec ze wszystko jest ok.