Tak, dziś praca, a wczoraj kotkom się wcześniej wstało...
Kitulo strasznie zadowolony, pleckuje, mizia się, je, i powrócił do swojego zwyczaju z dzieciństwa - kiedy je suche, ja mam OBOWIĄZEK go głaskać, wtedy mu lepiej smakuje. Jest rozkoszny, włazi na kolana, ma dobry humor...
On jako kocię był bardzo niezwykły. Nie bawił się zabawkami, tylko ja musiałam się nim zajmować. Spędzaliśmy razem duzo czasu, mieliśmy swoje zwyczaje i tajemnice...
Jak się szłam kąpać, on siedział u góry na kabinie; potem szybko biegł do sypialni i jak szłam spać, on już leżał na poduszce.
Namiętnie sypiał na mojej szyi - potem się okazało, że jako pierwszy wiedział, że mam chorą tarczycę.
Rany, ale mnie wzięło na wspominki...
Chyba czas ten wątek zakończyć. Teraz ma być już dobrze i... już!
