Doroto.... tutaj liczy się każdy dzień. ja wiem, że jest w dobrym szpitalu, ale różnie bywa..... może dla niego ta konsultacja to szansa na wyzdrowienie? albo chociaż na przedłużenie życia.... Wiem, jestem okrutna, ale jak możesz pisać, że do tego nie dojrzałaś... to nie twoje życie, proszę nie odbieraj swojemu męzowi ŻADNEJ szansy tylko dlatego, że nie czujesz że dojrzałaś!
Bo to on tutaj jest najwazniejszy w tym momemcie...Może udałoby się chociaż poprawić mu komfort życia, jeśli nic więcj nie można?
Myślałaś o tym , co tak naprawdę TŻ wie? Może on zdaje sobie sprawę ze swojej sytuacji i tylko udaje, zeby nie smucić nikogo z rodziny? Wiesz, teraz pacjent ma prawo do informacji nt swojego stanu zdrowia... i rokowań... wiesz, co jest najstraszniejsze dla ludzi chorych na TĄ chorobę? Ze często członkowie rodziny nie chcą przyjąć do wiadomości jakie są fakty, udają, żartują, kłamią, odwracają oczy... Bo jest im zbyt trudno..... A czy wiesz, jak trudno jest tym, którzy są chorzy? I że o tym wielu z nich chce rozmawiać. Bo się boją, najzwyczajnei w świecie się boją.... i są ze swoim strachem sami. I nie znam nikogo, kto będąc chorym zrezygnowałby z możliwości bezpłatnej konsultacji u eksperta z Centrum Onkologii!
Czy TŻ wie o tym, że od dziewczyn z miau dostał taką możliwość? A czy wasze dziecko wie o tym? Może syna poślesz na konsultacje, jeśli sama nie masz odwagi czy nie wiem czego? Bo wiesz, to nie tylko Twój mąż, ale też i ojciec twojego dziecka.... i też dlatego warto o niego walcząc korzystać z KAZDEJ pomocy. I nie patrzeć na swoje własne lęki czy obawy...
Biegasz do wetów z chorymi zwierzakami, od 2 miesięcy walczysz o zycie suni, która tą walkę wczesniej czy później musi przegrać, nie rozumiem czemu masz odwagę walczyć o szansę przeżycia dla zwierząt, a dla własnego TŻ-a....
Jestem okrutna? bezlitosna, niesympatyczna? A tak, jestem, ale wolę to niż fałszywe uśmieszki i rozmowy o pierdołach w tak ciężkiej sytuacji! I nie lubię bawić się w obgadywanie na pw, a na forum w udawanie że jest super! Bo przyjaźn nie polega na udawaniu, że problemu nie ma i nie wtrącaniu się, o nie, czasami trzeba się wtrącić i kopnąc mocno kogoś w dupę!

Bo może dzięki temu za jakiś czas nie będziesz żyć ze świadomością, że nie skorzystałaś ze wszystkich możliwości.... I może dzięki temu jak dojrzejesz nie usłyszysz, że gdybyś przyszła miesiąc wcześniej, to....
Wiem bardzo dużo o ludziach chorych na raka, wiem co czują.... czego się boją.... Wiem jaka to choroba, wiem też, że z nią można wygrać. Wiem, jak ważne jest wiedzieć, że nie jest się samu z tym cieżarem... Może dla TŻ-a mniej trudnym byłoby usłyszeć od specjalisty jakie są szanse i rokowania, wiedząc, że ma za sobą wsparcie mnóstwa wspaniałych ludzi z forum, którzy są z nim, zapłacili za wizytę i wspierają go? I że może i tak wie już bardzo dużo?
Właśnie dlatego nie mogę milczeć, po prostu nie mogę! Nie jeśli w grę wchodzi czyjeś zycie! Ja wiem, ze robisz dużo, ale to za mało, musisz zrobić WSZYSTKO co tylko jest możliwe!
Może masz kogoś z rodziny, kto mógłby zabarać dokumentajcę i pójść na konsultację którą załatwiła Marcelibu, jeśli sama nie chcesz?
I jeszcze jedno - jeśli będziesz potrzebowała kogoś, kto porozmawia z TŻ-em sam na sam na temat jego choroby, dowie się co on wie a czego nie i przekaże mu to, co powienien w danej sytuacji wiedzieć - zawsze możesz na mnie liczyć. Jest to bardzo trudne, ale ktoś to musi zrobić, mam w tym niestety doświadczenie

I jeszcze jedno: jeśli piszę o tym na forum to robię to z rozmysłem, nie dlatego, że nie umiałam się powtrzymać, mam długi język itp tylko dlatego że uważam, że udawanie, ze problem nie istnieje albo bagatelizowanie to czasami najgorsze, co można zrobić.
Przykro mi, że napisałam to, co powyżej. Nie jest to łatwe ani miłe, tym bardziej, że znowu posypią się głosy krytyki. Ale ktoś to musiał napisać...

nie muszę być lubiana na forum, nie zależy mi na tym. Są rzeczy bezporównywalnie ważniejsze, pomyśl Doroto o tym co napisałam... i że napisała to osoba naprawdę dobrze Wam życząca, nie dlatego,zeby sprawić przykrość, ale żeby nie owijając w bawełnę pokazać Ci jaka jest rzeczywistość.... I że jeśli chce się ją zmienić, to trzeba walczyć, a nie udawać... przed sobą, przed innymi.
Walczyć umiesz, cały czas to robisz pomagając zwierzętom, masz w tym bardzo duże doświadczenie, wykorzystaj je, z pomocą tych wszystkich, którzy na tym wątku Cię wspierają!