Rankin, prawdopodobnie w obawie o własne życie, nie wrócił dziś jednak do stolycy.
Kotek był znowu bardzo głodny i rozmowny, był dziś również niezmiernie łaskawy jeśli chodzi o głaskanie, mruczenie, ugniatanie i baranki.
Pięknie bawił się myszką, schowaną pod dywanikiem, natomiast sznurek od marchewki długo już nie wytrzyma raczej.

Danuta przemyślnie ukryta ma się świetnie, jej nogi również.
Ucierpiała za to nieco bazylia na parapecie, z braku trawki Frędzel skubie chyba co ma.
Pani T nadal ani widu, za to na klatce była dziś ćmia impreza, zleciały się chyba z sąsiednich bloków.
Zostawiłam kota nakarmionego, uczy się na kanapie suahili.
Zasłużyłam na fotkę? Z torbą lub żaluzją?