[Białystok 2]60 kociaków i nowe nędze :(:( s.97

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 20, 2008 16:58

No fakt, siatka to bezsens. Najwyżej, kot sobie wyleci przez okno :roll:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon paź 20, 2008 17:17

monia3a pisze:choć cały czas żałuję, że to nie Plamka została szczęśliwą posiadaczką nowej Pani :wink:


Ja też :roll:


Erin, tego nikt nie powiedział. Tylko bez sensu jest skreślanie domku tylko dlatego, że nie ma siatki w oknach, tym bardziej, że ciągle brakuje miejsca w DT dla bezdomnych kotów. Np. nasze koty okna całkowicie ignorują i trzymają się od nich z dala (co nie znaczy, że nie mamy siatki).




Fotki robione komórką, bo aparatu chwilowo brak.

Nasze koty testują nowy drapak, który jedzie z Sabinką do Anety:

Obrazek


Freya testuje transporter Sabinki:

Obrazek


Sabinka (Anecie się spodobało imię :D):

Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Dante:

Obrazek Obrazek Obrazek


Diana:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


(Freya stwierdziła, że focenie jej komórką uwłacza jej honorowi i opuściła pokój dostojnym krokiem).\
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Pon paź 20, 2008 18:02

Ale z Dantego robi się potężny kocur :roll:

Siostra Dantego, Mambusia:

Obrazek

Od właścicielki Mambusi dostaję co jakiś czas fotki i wiadomości, dziś Mambusia miała szczepienie na wściekliznę :roll: Zdjęcie z córką Pani widać, że jest dobrze aż lżej na sercu jak przychodzą dobre wieści :roll:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon paź 20, 2008 18:13

Wspaniale, że się dzieci kocie i ludzkie dogadały ze sobą :D.

Dante już dawno przerósł Dianę :D. A gdy Diana do nas dołączyła, była od niego większa ;). Jest całkiem duży, tylko szczupły (chociaż teraz po kastracji to się pewnie zmieni :lol: ). Ma za to mięśnie. 8)
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Wto paź 21, 2008 7:57

aga&2 pisze:
Właśnie dzwoniła Monia - baba z Białostoczku ma 7 nowych kociaków :evil: Przeraża mnie to...
Jak widzisz Janiu - ta pani nie dotrzymuje słowa...
Co z tym zrobić? Zabranie ich nic nie zmieni,zaraz będą następne. Z drugiej strony one tam nie przeżyją - zakupkane,maleńkie,biedne.
Co radzicie?
Plissss,plisss, wszelkie pomysły dot. wyżej wymienionych spraw bardzo potrzebne.


A jak tam jej sprawa w prokuraturze czy sądzie? Jakieś efekty?

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 21, 2008 10:08

AGA
A gdyby ta Pani nie przygarnęła tych 7 nowych kociaków - prawdopodobnie one by już nie żyły.
I nikomu nie przeszkadzały....
Ale ona przygarnęła - czy tak?
Zdaje się, że ona zgadza się na sterylkę....
Skąd ta Pani ma 7 nowych - może ktoś wyrzucił, bo nie chciał miec problemu.
A do mnie wróci pod wieczór BRUTUS.
Niestety, nie zaakceptował nowego domu.
I tak bywa...
Czekam...
Jak zawsze...

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 21, 2008 11:49

1969ak nadal trwają przesłuchania, wydaje mi się że pójdzie do umorzenia choć jednak mam cichą nadzieję, że ujrzy ławy sądowe, zobaczymy ...

Janiu piszesz o tych z Białegostoczku??

7 kociąt to niestety są maluszki jej kotek, które zaszły w ciążę w tym czasie co zabieraliśmy tamte rudzielce. Kobita nie dała wysterylizować kotek i taki jest efekt i niestety będzie tak cały czas o ile nie będzie chciała ich oddać do sterylizacji.



Sprawy z osobami posiadającymy większą ilość zwierząt są ciężkie a nawet bardzo ciężkie. Dziś nagrywało kolejną audycję radio Białystok o Oliszkach i psich sprawach, kobita niestety nie chce z nami współpracować, tak jak pare tygodni temu była chętna do współpracy tak dziś niestety nie, oberwało mi się solidnie od niej w sensie słownym i naprawdę uwierzcie mi miałam ochotę powiedzieć co myślę ale się powstrzymywałam i nadal będę tam chodzić i próbować pomóc jej i przekonać do współpracy. To niestety nie spływa po mnie a wręcz przeciwnie za mocno chyba biorę do siebie :wink:

Nie chce oddać pozostałych 3 czy 4 kotek do sterylki ( odmieniło jej się ) każe za to zabierać maluszki :? a na pytanie co będzie dalej bo kotki będą się rozmnażac to ze spokojem stwierdziła że przyjdę i zabiorę kolejne :evil: mam nadzieję, że zmieni zdanie bo jeśli nie to bezsensowna jest nasza pomoc.

Na moje stwierdzenie, że skoro już nie potrzebuje naszej pomocy to nie będę przychodzić to ona mi na to wykrzyczała, że jak to nie że muszę jej pomagać karmić psy i koty i to wszystko czego ode mnie oczekuje, zaniosłam jej dziś 15 kg korpusów do ugotowania dla psów ( mówiła, że tylko na korpusach gotuje dla psów ) a ona mi na to, że tylko korpusy jej przyniosłam? przecież ona psów samym ryżem i korpusami nie nakarmi :? że następnym razem już nie przynosić korpusów tylko mieso w puszkach dla psów. I weź tu człowieku chciej pomóc :evil:

Prowadzący reportaż był ciężko zszokowany jej zachowaniem !!!

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 21, 2008 12:04

monia3a, an ie dałoby się tych kocic jej zabrać na sterylkę siłą i ew. szukać domu albo zwrócić, ewentualnie złapać jak ona nie będzie widzieć? Przecież to nie dość że zamęczanie kotek, to jeszcze tyle maluchów czeka na domy.... :/


A o co chodzi ze sprawą sądową?...

Sabinka jest już w Warszawie!
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Wto paź 21, 2008 12:12

Te kotki są półdzikie, przychodzą do jedzenia ale nie dają się głaskać nawet p.Teresa jak je złapie to nie może ich utrzymać bo drapią i uciekają. Nie widzę możliwości złapania ich samemu bez jej zgody bo tak naprawdę to są jej koty.

Sprawa sądowa to sprawa kobity z Białegostoczku, mnoży koty bez sensu a kociaki które cudem oddała latem były w fatalnym stanie, pisaliśmy o tym gdzieś w połowie wątku.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 21, 2008 15:28

aga&2 pisze:
Jak myślicie - co dalej? Bo niby moga pojechać na Andersa.Problem polega na tym, że na Jurowieckiej tylko częściowo karmili je kupcy. Bardziej ludzie, odwiedzający ryneczek. Czy pojadą na Andersa?
Najpiękniej byłoby, gdyby mogły zostać "kotami pracującymi" . ale mamy mało czasu...
Może po 2-3 do karmicieli? Np na Wiejskiej jest 4 karmicieli. Ostatnio zabraliśmy stamtąd 4 kociaki, kocice wysterylizowane...
W Starosielcach latem zostało zabranych 12 kociaków. I jeszcze kilka takich miejsc. jak myślicie?

Poza 7 która obecnie siedzi na swoje miejsce czeka jeszcze 6-7 nie złapanych. I 3 maleństwa o które bardzo sie martwię...


wg mnie tez na andersa nie ma sensu ich przenosic bo po pierwsze w zimie bedzie tam o wiele zimniej niz na starej jurowieckiej, bo to teren na wzniesieniu i w dodatku w polu wiec pozamarzaja ta, po drugie tam niewielu kupcow sie przenioslo, a stoiska miesne na ktorych tez bytowaly kotki sa teraz w budynku gieldy zdecydowanie poza ich jakimkolwiek zasiegiem

Monika777

 
Posty: 35
Od: Nie kwi 06, 2008 15:03

Post » Wto paź 21, 2008 22:00

Monika777 -też tak się trochę obawiam, dlatego Was pytam. Co kilka główek to nie jedna.
Kicie które były złapane ostatnio pojechały - 2 na ul Wiejską - tam gdzie ostatnio nas mało karmicielka nie pobiła parasolką (przynajmniej będzie ich bronić własną piersią :twisted: )
Dwie pojechały do kochanej Jani - ona zawsze mówi - "przywieź". Wiem, że nie mogę jej zwieźć kotów z całego miasta 8) ale naprawdę Janiu, dzięki za Twoją postawę.
Jedna kicia pojechała do nowego domu, wieczorem zawiozłam ją do Łap. Będzie kotem pracującym,ale jedzenie i zakwaterowanie ma zapewnione. na pożegnanie przerysowała mi rękę ząbkami :twisted:
Chory kocurek który siedzi jeszcze u Szałwii - chyba go zabiorę na działkę... zobaczymy. Już ma się lepiej - jest baaardzo grzeczny. Daje sobie robić zastrzyki. I jak się go ładnie prosi, żeby wszedł do transportera to wchodzi. I patrzy tymi swoimi przestraszonymi oczyskami...I nawet Szałwia była w stanie go przepakować z klatki do klatki. Takiego tygrysa :)

Monia3a - nie martw się. Ta pani z Oliszek to niezła patologia. Mam nadzieję, że uda się te kocice wyciąć- szkoda, żeby się maluchy rodziły, tam zaraza...Ale i tak coś tak czuję, że masz doła.
Zdradzę CI w sekrecie, że nic tak dobrze nie robi na doła jak kociak w łazience 8) Najlepiej 2 :D
Ja na przykład na swojego doła załatwiłam sobie Whiskasową mała koteczkę - Słonko które było u Szałwii. Państwu, którzy ją adoptowali smutno bardzo -ale kicia nie słyszy a dom będzie wychodzący. I boją się, że kici stanie się krzywda. Umówiliśmy się wstępnie na czwartek. Sabik strasznie się cieszy, że znów będzie mógł coś powypasać (tak fajnego jak malusia niesłysząca Szyszka) Nokia natomiast się nie cieszy :roll:

Mi się dziś dostało za to, że wypuściłam ostatnią kotę na Chrobrego w skarpecie. Tj nie zrobiłam tego celowo, ale kota zasugerowała, że nie życzy sobie zdejmowania :twisted: Zadzwoniła pani Jasia (to ta sensowna), że dwa babony ją prześladują telefonami. Babony to te mega sprytne panie, które wcisnęły mi 5 "kolorków" i powiedziały wówczas, że nie zgadzają się na sterylizację kotki. Babony są wściekłe, że kotka przeżyła :roll: Tj gdyby coś jej się stało to miałyby najlepszy dowód, że miały rację, że sterylizacja to wielkie zło. A tak - kicia i jej córcia biegają, jedzą, nawet bliżej do nich podchodzą. I co? Coś trzeba znaleźć- no to teraz mają skarpetę... Ech. Powiedziałam tej biednej pani Jasi, że jak tylko która jeszcze zadzwoni to ma ją skierować bezpośrednio do mnie. Ja tam na język chora nie jestem.
Myślę Janiu, że jak kiedyś będziesz miała chwilę to warto by się wybrać do tej pani Jasi. To złota kobieta jest - niestety, jakoś nie ma szczęścia i czuje się bardzo samotna w swoje opiece nad zwierzakami.
Poza tym Janiu, z Ciebie też złota kobieta. I wierzysz że ludzie są dobrzy...
Niestety nie zawsze. Ta pani z Białostoczku ma te kociaki ze swoich kocic. I rozmnażanie ich uważa za całkiem zgodne z naturą.
A co do sterylizacji - ona wcale nie mówi "nie" - wręcz przeciwnie. Ale nie zmienia to faktu że nic w tym kierunku nie robi. Pomimo iż może to zrobić za darmo w lecznicy którą ma 200m od domu. I pomimo iż wielokrotnie jej proponowałam, że jej pomogę je zanieść.

Nakasha- niestety - jest tak jak pisze Monia. Złapanie półdzikusa bez osoby karmiciela jest bardzo trudne..(niekiedy nawet z karmicielem jest trudne :) Poza tym to teoretycznie są jej koty.
Strasznie się cieszę, że Sabinka dotarła. Mam nadzieję, że będzie grzecznym kotkiem. Bardzo dziękuję, że znalazłaś jej taki fajny domek. Nawet na fotkach u Ciebie wygląda na uśmiechniętą :)

Dziś spędziłam ok godziny gadając do klatki. W dzień byłam u Szałwii - zrobiłam zastrzyk kocurkowi (roboczo zwany Glutkiem - miał gile do pasa pierwszego dnia :roll:) Przepakował sie do transporterka sam. I potem do większej klateczki też sam. I nawet się pogłaskaliśmy.
Miałam spakować 2 (z 3 ) kocice. I to je siłą swoje woli usiłowałam zapędzić do transporterów. A one jakoś tak nie bardzo...
W końcu wzięłam obie panny za karki i po prostu spakowałam :)
Nawet bez rękawic. Ale na szczęście mnie nie zmasakrowały i chyba były zszokowane tą poufałością...

Dzisiejsza łapanka na Jurowieckiej - nie było niestety tak różówo jak ostatnio. Duże koty mają już na nas alergię. I na klatkę :roll:
Maluszki natomiast siedziały w dziurze przy rurach ciepłowniczych. I ani mięsko, ani pseudo myszka. Nic.
Dwa udało się złapać do klatki łapki. Trzeci się wkotkował na drzewo - niezbyt wysoko, ale już poza zasięgiem. godzinę czekaliśmy aż zlezie. I nie zlazł :twisted:
Kolejne podejście bladym świtem w piątek :roll:
Dwa małe diablątka pojechały wraz z klatką Nakashy do kochanej 1969ak Na powitanie zdemolowały wnętrze klatki -widać wystój im nie przypadł do gustu 8)

Jest niestety jakaś kocia kumulacja (a ja naiwnie myślałam, że jesienią jest mało kociaków :roll:) A tu w sumie to chyba ze 40 :roll: A dokładnie jest tak:

Nowa Asia - 3 z Wiejskiej
p.Basia z Gajowej - 5 małych smoków (mam nadzieję, że p. Basia jeszcze jest w pełni władz umysłowych - karmienie 5 maluchów butlą może być hm... wyczerpujące)
p.Danusia - 3 z Myśliwskiej
Beatka - 1
p.Wioletka -1
Jania -1+7 w pijackiej rodzinie po sąsiedzku
Tomasz - 2 zdychulce z Dziesięcin
p.Teresa z Krętej - 3 maluchy Jurowieckie
1969ak- 2 maluchy Jurowieckie
pani z Wasilkowa - 2 maluchy Jurowieckie

+zgłoszone do TOZ
p.Agnieszka z Narewki - 2 (podrzucone, bez matki)
Pani z Suraskiej - 4 (kotka do cięcia)
Pani, która adoptowała sunię -Bunię - 5 (kotka do cięcia)
Suma - 42 :strach: :strach: :strach:

MOnia - helpppp (głównie wsparcie moralne :)
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 22, 2008 7:50

My niestety nie możemy brać nowych tymczasów dopóki nie przyjdą wyniki testu na białaczkę Diany. A test robimy jutro.

Wysyp jest okropny 8O aż mi ciarki przechodzą po plecach. Gdzie Wy te i następne upchniecie 8O
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Śro paź 22, 2008 8:01 Zbierajmy nakrętki!!! pomóżmy dzieciom i środowisku !!!

Kociarki kochane, może pomożemy ??

Zbierając nakrętki plastikowe od butelek po napojach (obojętna firma,po prostu nakrętki plastikowe) możemy pomóc jakiemuś choremu dziecku,mam adres na który takowe nakrętki trzeba wysyłać. Ci co odbieraja te nakrętki muszą ich zebrać paredziesiąt tysięcy i wtedy firma z która mają umowe wymienia je na wózek inwalidzki dla chorego dziecka (jakby ktoś się zastanawiał jaki to ma sens - nakrętki to inny rodzaj plastiku niż butelka zgodnie z czym tak normalnie nie opłaca się poddawać ich recyklingowi osobno, ale robią akcje takie jak ta-firma recyklingowa kupuje wózek za zebrane nakrętki - wg obliczeń 1kg=250 nakrętek wiec w tysiącach to jest jakaś waga opłacalna )
Treść maila z adresem którego otrzymałam:

Podaję adres na który, można wysyłać nakrętki dla Filipka.

Urząd Pocztowy Gdańsk 31
80-326 Gdańsk
ul. Beniowskiego 5
Filip Janowski
Poste restante


Proszę nie zapomnieć o dopiskach "Filip Janowski" oraz "poste restante". Paczka będą przychodziły na Urząd Pocztowy, a my musimy tam zagladać i odbierać paczki.
A co do terminu to zbieramy tak długo, aż uzbieramy.

A tu strona na której znalazłam tą informację:
http://filipjanowski.blog.onet.pl/2,ID3 ... index.html

Zbieramy wszystkie plastikowe nakrętki ( po sokach, napojach, środkach chemicznych, przemysłowych)

Możemy je zbierać każdy u siebie a np z końcem miesiąca zbierzemy do jednej paczki i wyślemy, co myślicie o tym??

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 22, 2008 8:53

Jak dla mnie to żaden problem, wrzucać nakrętki zamiast do kosza, do oddzielnej torby ;).


A może Wy miałybyście jak pomóc w znalezieniu domku?

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3620980#3620980
Obrazek

Nakasha

 
Posty: 455
Od: Sob lut 19, 2005 19:05
Lokalizacja: Białystok - Kuriany

Post » Śro paź 22, 2008 9:49

Do zbierania nakrętek zmobilizowałam całą rodzinkę :lol:


Cleo miała wczoraj testy na białaczkę ze względu na to, iż mieszkały razem z nami kotki, które w tej chwili wiadomo, że miały białaczkę. Bawiły się z Cleo, jadły z jednej miski i korzystały z jednej kuwetki... Cleo musiała dostać delikatnego głupiego jasia bo nie dała sobie pobrać krwi :evil: no takiej wredoty dawno nie widziałam, czasem dzikuski lepiej współpracują jak ona :lol:

Wynik negatywny Obrazek

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 95 gości