no to sklece conieco w skrocie
Zuzz, Zuzia, Zuzieńka....albo Lolusia
tak na nią mówi jej Pan
jest przygarnietą bodajze w 2001 roku przez tego Pana i jego zonę koteczką z działek.
Miała wtedy kilka miesiecy.
Mieszkała więc w domu ponad 7 lat.
Jakis czas temu umarła jej Pani.
Zajmował sie nią tylko pan.
Pan postanowił w pewnym momencie, ze bedzie chyba musiał zmnienic swoje życie.
Pojedzie do sanatorium, pomieszka u swojego syna w stolicy itd.
a Lolusia-cóż-w tym przeszkadzała
no i tak przyszło nam szukac jej domu na gwałt.
koteczke wysterylizowalismy jeszcze w jej domu.
Znalazł sie domek w Krakowie.
I Zuzia pojechała do starszej Pani.
Okaszało sie ,ze przyjęła ta zmianę xle, bardzo źle.
Zachowywała sie jak dziki , bardzo agresywny kot na poczatku.
ale jej Pani ja pokochała, kicia sie wyluzowała i zaczynało byc naprawde dobrze...az przyuszedł dzień ,ze Zuzia drapnęła mocno, naprawqde mocno starszą panią.
I jej córka niestety postanowiła,ze kicia musi wracac, ze sie jej boją.
Wróciła więc zuzia na Śląs
ale niestety nie do swojego domu-bo pan sie na nia ,ze tak powiem ,,wypiął,, tylko do schroniska.
Na poczatku był koszmar, nie mozna było do niej nawet podejsc.
ale upłynęło troche cxzasu i okazłao sie ,ze zuzia robi sie najbardziej przytulasnym kotem w schronisku.
Sama wskakuje na kolana, ociera sie ,mruczy....nikt by nie powiedział,ze jejst agresywna nawet trochę.
No i jej pierwszy Pan wrócił z sanatorium
Zadzwonił do mnie, pytajac o Zuzie.
Nie mógł jednak przestać(ponoc) o niej mysleć.
Zaproponował ,ze wezmie ja do domu na czas szukania dla niej nowego miejsca.
Ale niestety wyjezdza znów w grudniu, na bardzo długo
i dom do grudnia musi sie znależć.
Bo nie wyobrazam sobie,zeby Zuzia znów znalazła się w schronisku
Z innymi zwierzakami Zuzia szybko sie dogadała.
Na psy zupełnie nie zwracała uwagi.
Z kotami tez było oki.
to tyle.
Ja o niej cały czas pamietam
ale to musi bć dobry dom, ktory na poczatku nie przestraszy sie wyłazacego z niej agresora.
Bo trzeba czasu, a robi sie przesłodkim i miłym kotem