dotarłam do domu.
po pracy, nadgodzinach i dlugiej wizycie w aptece.
Kotkami zajmowal sie dzis pięknie Krzyś
Norka jak dla mnie troszkę lepiej, co nie zmienia jednak faktu, że leży i sapie.
Sapie a na pyszczku dużo krwi i ropy.
Dostała znowu glukozę i inne, dr Kobiałka stwierdził, zeby pokazać ją dr Orłowi jutro rano,
No i jeśli nie widzimy poprawy to znowu zmiana antybiotyku...
MNIE SIE WYDAJE, ZE JEST DELIKATNA POPRAWA !!
Wolałabym ją pokazać dr Chwast., bo na dr O. się troszke obraziłam, bo zbagatelizował objawy o Noreńki mojej cudnej.
Dzis faktycznie wstała, jak wróciłam do domu to siedziała w kuchni, tylko ona tak ma, że wstanie pójdzie gdzies i przycupnie.....
Miuti, bardzo mi przykro, naprawdę, okropnie sie poplakalam jak mi Krzysiek w nocy tą wiadomość przeczytał o umieraniu w "wtuleniu" - to jest jakis koszmar !!!!!!!!
A LEon kicha i jakiś dziwny.
A moja pr mgr. nadal stai na finiszu.
A ja padnieta...
Wszystko mnie boli, mam nadzieję, ze ja się nie rozchoruje...
Ale się rozpisałam,
Serniczku, wielkie SERDUSZKA od Norki i NAS wszystkich
mi nadal po głowie chodzi biedna borówka
