Z jednym Gośka negocjuje, ale wygląda to tak sobie, drugi, ten od mojego weta, ma do mnie dzwonić dzisiaj.
Dziewczyny szaleją, teraz ja biegam do nich z opieką i próbuję sobie przypomnieć czy moje jak były to też były takie diablice w ich wieku.
Jak przychodzę i wypuszczam je z klatki, to z dwóch malutkich koteczek robi mi się co najmniej dzisięć sztuk

. Nic nie rządzi, są w każdym kącie suszarni, biegają z prędkością światła, bawią się wszystkim co znajdą. Ja nieważna, micha nieważna. No po prostu szaleństwo. Wzniecają przy tym tumany kurzu, bo nie ukrywan, że najczystsza podłoga to tam nie jest - zwykła wylewka betonowa i trudno ją posprzątać, bo niestety nie ma żadnego gniazdka by włączyć odkurzacz.
Po takim wybiegu kociaki jakby mniej czarne, a bardziej szare się robią
Jak już połapię i pakuję do klatki, w której czekają pełne michy to zaczyna się przepychanie i mlaskanie. Biały serek super

mielony indor

suche też może być

z tym, że suche bardziej służy do rozsypywania, moczę im je, bo wtedy trudniej wywalić z miseczki
No i teraz domków, domków!!!! Bo mi szkoda dzieciaczków