Barbara Horz pisze:Dzisiaj chyba nastał sądny dzień. Heyday będzie miała amputowaną łapkę, a Gaja.... To raczej nie ciąża. Wet jeszcze nie jest pewny. Będzie przed sterylką diagnozowana, czyli USG, badania krwi i kału. Trzymajcie kciuki, żeby to nie było coś strasznego


Mocne kciuki!

Barbara Horz pisze:No i mamy kolejnego krakowskiego kota

Co prawda ni wiem jeszcze jak ma na imię, ale ma domek tymczasowy u grrr

Myślę, że o okolicznościach nowego nabytku grrr napisze sam

Tak to wyglądało wczoraj:
Po moim osiedlu brykał kociak (tak na moje oko ze 3 miesiące ma). A moje osiedle to same uliczki pełne jeżdżących samochodów i parkingi (samochodowa pustynia).

Kociak cały czas podchodził do ludzi, bawił się na środku ulicy... Tuż obok miejsca jego zabaw znalazłam zimne ciałko najwyraźniej jego rodzeństwa, rozjechane przez samochód.

Jego pewnie też spotkałby taki los.
Po dłuższych bojach (poharatane ręce), siedzi u mnie w łazience w największym kennelu.
Kić na razie nie ma imienia - jutro się poprawię, jak tylko u weta dowiem się, jakiej jest płci. Fotki też dopiero będą. Kić jest taki troszkę puchaty, ma grube łapeczki, intensywnie różowe opuszki i "usteczka", śliczne miodowe oczka, ogólnie rozkoszny słodziak. Biało-bury, a właściwie taki bardziej miodowy, w cętki. Kić ujawnił dziś, że posiada wieeelki aparat mruczący

- niczym prawdziwy ursus. Mruczenie odbywa się podczas wspólnych z kiciem zabaw oraz podczas nakładania jedzonka na miseczkę - a kić apetyt ma ogromny. Wie też, do czego służy kuwetka. Niestety kić nie daje się dotykać - jakoś okropnie się tego boi.

Mam nadzieję, że szybko uda się to przełamać. Dziś udało mi się kiciowi przyjrzeć - prawdopodobnie ma świerzba w uszach (albo mi się zdaje) i chyba też koci katar, ale chyba niezaawansowany (jutro się wszystko okaże, nie mam doświadczenia w kocich chorobach

).
Wspólne z kiciem zabawy myszką i piłeczką przełamały trochę jego lek przed zbliżającą się ręką. Mam nadzieję, że szybko się oswoi. Trzymajcie kciuki za jutrzejszą podróż do weta...
