Wczoraj Heyday zaczęła syczeć na moje psy, więc stwierdziłam, że dochodzi powoli do siebie

A tak na poważnie, to jest cholernie dzielna i twarda, a na pewno mocno ją boli.
Wczoraj ją masowałam późnym wieczorem, to zaczęła pięknie mruczeć, mrużyć oczka..
Ta noc była przespana, przez nas obie, bo wcześniejsza niekoniecznie.
Rano gdy się obudziłam, zajrzałam do niej, szczerze-myślałam, że będzie w jakiejś nienaturalnej pozycji, ale Heyday spała, jakby zwinięta w kłębuszek. I co mnie bardzo ucieszyło...nie widziałam już ogromnego bólu na pyszczku, spojrzała na mnie, zmrużyła oczka i przepięknie pomruczała..Dzień wcześniej nocy w ogóle nie przespałyśmy.
Dzisiaj 3ci dzień po operacji, cieszę się, że te dni jakoś płyną, bo z każdym dniem jak na razie jest lepiej.
Z racji tego, że kicia zjadła wczoraj, troszkę się napiła, i ogólnie dobrze wygląda (slowa weta), nie musi dzisiaj jechać.
Zaraz idę kicię odebrać.
Ale kciuki nadal mocno potrzebne!