Oswoiliśmy dzikunka na Ursynowie, Rydzyk z Opola szczęśliwy!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 14, 2008 18:53 Oswoiliśmy dzikunka na Ursynowie, Rydzyk z Opola szczęśliwy!

Tak jak w tytule :)

Oddaliśmy opolskiego, biało-rudego Rydzyka do Warszawy, do kolegi Rafała. Rydzyk jest młodym, ok 4-ro miesięcznym dzikunkiem. Generalnie robi dużo hałasu o nic ale rano Rafałowi po nosie się oberwało.
Dla takiego kociaka jak rydzyk, dom jest jedynym ratunkiem. W schronisku siedziałby aż do kastracji, później zostałby wypuszczony. A przecież może być całkiem szczęśliwym, domowym kotem.

Ponieważ ja w Opolu a chłopcy w Wa-wie, do tego ja nie mam praktyki z młodymi kociakami, szukam pomocy i wiedzy na wszech-wiedzącym forum :)

Pewnie wiele z Was ma praktykę w oswajaniu kociaków. Podpowiedzcie jak oswaja się takie brzdąca? Jakie metody i praktyki zastosować. Jest szansa, że Rafał weźmie jeszcze Pyrka ale musi dogadać się z Rydzykiem.
Może ktoś z Was mieszka na Ursynowi i mógłby podejść do chłopaków i coś doraźnie podpowiedzieć, pomóc?

Prosimy o pomoc!
Jak oswoić Dziczka?
Ostatnio edytowano Pt sty 09, 2009 14:32 przez Boo, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto paź 14, 2008 19:29

Mieszkam na Ursynowie. Mogę spróbować pomóc, bo praktyki nie mam :oops: ...
Marcelibu
 

Post » Wto paź 14, 2008 19:29

ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Wto paź 14, 2008 19:34

amyszka pisze:Znlazłam to :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=54568 :wink:


No właśnie też do tego dotarłam. Ciekawe.

Nie wiem już sama czy przy kociaku to bardziej na siłę czy czas i spokój?
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto paź 14, 2008 19:37

Marcelibu pisze:Mieszkam na Ursynowie. Mogę spróbować pomóc, bo praktyki nie mam :oops: ...


Zaraz przyślę tu Rafała!
Dziękuję bardzo!
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto paź 14, 2008 19:46

Ja idę spać, bo dziś lecę na ryja :wink:
Bardzo proszę pomóżcie Rafałowi i Rydzykowi, by to wypaliło!
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto paź 14, 2008 19:48

Ja (chyba) umiem oswajać dzikusy, zawsze może być jakis oporny osobnik :? Moge pomóc radami, chociaż tylko mailowo, bo nie dam rady inaczej... :( mam już za dużo na głowie I pół - dzikuskę od 2 dni do oswojenia :)
AnielkaG
 

Post » Wto paź 14, 2008 20:36 Rydzyk

OK, już jestem - mój nr tel 508 935 313, gg 7062899, Rafał :)

Majster

 
Posty: 49
Od: Wto paź 14, 2008 19:56

Post » Wto paź 14, 2008 20:42 Metody oswajania

Jeśli chodzi o tę metodę z mokrą watą, to brzmi ciekawie, ale czy 4-miesięczny kot będzie jeszcze pamiętał, jak lizała go mama?

Oto co ja znalazłem:
- Okres adaptacyjny kota w nowym miejscu zamieszkania wynosi minimum 2-3 tygodnie.
- Niejednokrotnie koty, które w ośrodkach adopcyjnych zachowują się poprawnie, dają się głaskać i brać na ręce, w nowym domu przez 2 tygodnie nie wychodzą spod szafy. Proszę nie ingerować na siłę w szybkie oswajanie.
- Kot powinien mieć kuwetę i wodę do picia w tym miejscu gdzie się chowa. Proszę podawać jej miekkie jedzenie tylko w obecności państwa, głaszcząc przy tym - koty w nowym miejscu nie jedzą nawet prze parę dni.
- Z naszych doświadczeń wynika, że w 90% przypadkach spotykamy się z taką reakcją kota jak w tym wypadku.
Zaś po 3-4 tygodniach okazuje się, że kot jest najwspanialszy na świecie, śpi z nowymi opiekunami, chodzi za nimi jak pies itd. Okazuje się też, że małe koty adaptują się jeszcze gorzej niż dorosłe.

to ze stronki koty.civ.pl...

Dalej:

Pod moim blokiem namnożyło się troche kotów, są wśród nich także półrasowe maine coony, są śliczne, ktoś te koty dokarmia, nie wiem co będzie z nimi w zimę, więc chciałam jednego przygarnąć, są nieufne, chociaż podchodziły baaardzo blisko wręcz na wyciągnięcie ręki to zawsze uciekały nie dały się złapać... Dziś poszłam do nich z jedzeniem i udało mi się jednego złapać w ręce, zaczął się bardzo rzucać ale najbardziej przerażający był jego pisk, ja go tylko trzymałam a on dar się jakby go ktoś zarzynał... powbijał mi pazury tak głęboko pod skórę że mam całe opuchnięte rany na palcach... Jestem w szoku, jak bardzo dzikie są te koty, czy da się coś na to poradzić czy lepiej
zostawić je same sobie?

Witaj,
nie tak dawno sama zakładałam taki wątek. Chodziło o zdziczałe już ok 4-miesięczne kociątko. Obawiałam się czy da radę go udomowić, tym bardziej, że miałam go złapać do domku, który mu znalazłam. Dziewczyny z forum zachęcały i udało się. Darł się przerażony gdy go niosłam, o pazurach nie wspomnę. Teraz jest kochanym lubiącym pieszczoty kocurkiem, jest cudny. Miał zapalenie płuc jak się potem okazało, ale jest już dobrze.
Wszystko zależy od wieku kota, ale każdy udomowi się w mniejszym lub większym stopniu. Mi zależało na tamtym bo bałam się, że nie przetrzyma zimy, był za mały i zbyt słaby. Prawdopodobnie już by go nie było. Więc jeśli jest to młody kotek to warto spróbować m.in. dla jego dobra. Idzie zima i będzie im trudno. Powodzenia i odezwij się.

uda sie, wlasnie jestem po oswajaniu czworki kociat poldzikich :)
zamknij kota w malym pomieszczeniu, zeby nie wlazl Ci w jakas szpare
czy dziure i glaskaj.. :) tzn wchodz jak najczesciej, rob cos przy
nim , normalnie sie zachowuj, glaskaj i tak dalej. juz po kilku
dniach zobaczysz efekty, zareczam.
podejrzewam, ze szybko Ci pojdzie, bo piszesz, ze kot podchodzil
ciut do ludzi. ja oswajalam takie, ktore nawet na 5 metrow by nie
podeszly :) a teraz sa juz super przytulasy i mruczki..

Oczywiście, ze da się oswoić, tym bardziej , ze to jest młody
kociak. Potrzeba tylko dużo cierpliwości. I tutaj , wbrew Twoim
obawom , może być pomocna Twoja kotka. Ile ona ma lat? Kotki mają
silnie rozwiniety instynkt macierzyński i jesli to jest maluch to
b.mozliwe, że sie nim zaopiekuje.Kociak na poczatku prwdopodobnie w
domu znajdzie jakąś dziure i w nią wlezie, zeby się schowac.Nie rób
nic na siłe, na pewno wyjdzie na jedzenie a później jak to u
kociaka , ciekawość zwycięzy.

Pewnie ze sie da. Nawet bardzo dziką i bardzo piwniczną kotkę. Kot musi
zrozumieć, że go nie chcesz zamordować i zjeść. To trochę potrwa. Ale kiedyś otworzysz drzwi do swojego domu, a on sam przyjdzie. Ale w nocy, jak bedziesz spac, po jednym czy 2 dniach
wylecie do zostawionego dla niego jedzenia i wody. A po paru miesiacach bedzie ci dokuczac, ze za malo wyglaskany:)

To było z forum.gazeta.pl :)

Kot po przyniesieniu do nowego domu może zachowywać się w najrózniejszy sposób. Może schować się w jakimś kącie i stamtąd przestraszony obserwować otoczenie. Może też od razu wyruszyć na zwiedzanie nowego domu :). Wszystko zależy od charakteru kota, jego wieku i tego co przeszedł wcześniej.
Jeśli widzimy że kot wyraźnie się nas boi - nie zmuszajmy go do kontaktu z nami - niech sobie obserwuje wszystko z daleka a my udawajmy że go nie widzimy. Jeśli jest taka mozliwość to dobrze jest przymknąć drzwi od pokoju gdzie ukrył się kot (nie zamykać) i zostawić go tam samego z kuwetą oraz miseczkami z jedzeniem i piciem.
Gdy nabierze odwagi - sam wyjdzie. Takie oswajanie się kota z nowym otoczeniem może trwać dosyć długo jeśli jednak kot je i pije - to nie ma potrzeby interweniować - pod warunkiem że nie jest to malutkie kocię - bo w przypadku takich warto pokusić się o odrobinę przymusowe oswojenie - jeśli kocię jest dzikie.
Kociaki wychowane wśród ludzi przeważnie szybko nabierają odwagi - tym dzikim, niezsocjalizowanym trudno się przekonać. Jeśli mamy kłopot z oswojeniem właśnie takiego dzikiego kociaka - najlepiej skontaktować się z jakąś organizacja pomagającą kotom. Często bardzo pomocna w takich sytuacjach jest specjalna, duża klatka. Ale powtarzam - dotyczy to tylko dzikich kociąt.
Jeśli zwierze po przyniesieniu do nowego domu nie dązy do kontaktu z człowiekiem - uszanujmy to. Inne koty reagują przeciwnie - w nowym domu lgną do ludzi. Musimy to wyczuć i dać zwierzęciu to czego akurat potrzebuje - spokój lub zainteresowanie.
Gdy mamy w domu nowego kota - powinniśmy zwracać szczególną uwagę na jego zachowanie. Koty to zwierzęta które często bardzo źle znoszą okres adaptacyjny i stres z nim związany. Nowy kot może być przestraszony, chować się po kątach. Musimy wykazać się wrażliwościa i starać się odróżnić normalny strach przed nowościami od stanu chorobowego.
Bardzo duży procent zachorowań młodych kotów ujawnia się tuż po ich trafieniu do nowych domów - w związku ze stresem adaptacyjnym. Często również ludzie nie wiedząc o niebezpieczeństwie lekceważą pierwsze, nawet wyraźne objawy, mając nadzieję że to samo przejdzie...

Z kocia_stronka.republika.pl.
Ostatnio edytowano Wto paź 14, 2008 21:45 przez Majster, łącznie edytowano 4 razy

Majster

 
Posty: 49
Od: Wto paź 14, 2008 19:56

Post » Wto paź 14, 2008 20:50

Rafale - niedługo zostaniesz etatowym "oswajaczem" "dzikusków". :)



Mocno trzymam :ok: za Ciebie i Rydza.

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Wto paź 14, 2008 20:51

Witaj Majstrze - Rafale na miau :D :D - może opisz jak Rydzyk się zachowuje :wink:
Ja mam dziczka 5-miesięcznego i porada z głaskaniem przy jedzeniu jest OK :wink: Mój tymczas Allan chociaż duży chłopak już, bardzo lubi Gerberkowego indyczka :lol: Mogę kocurro wtedy baardzo mocno wygłaskać :wink:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 14, 2008 21:09 Zachowanie 'panikarza' ;)

No więc na samym początku powiem, że spodobał mi się strasznie ten głuptas odkąd zobaczyłem jego fotkę :D

Na początku po przyjeździe (odbył długą podróż z Opola) wbiegł do transportera, potem do domku kartonowego, a następnie schował się pod szafką na kosmetyki i w mojej obecności łebka spod niej nie wyścibiał. odkąd drugiego dnia na wieczór dałem mu więcej jeść (puszka miast suchej karmy), zaczął wychodzić w mojej obecności, a w nocy miauczał i musiałem wstawać non-stop pokazać mu zabawkę, na którą patrzył z zainteresowaniem, ale jej nie atakował. Poza tym próbował czmyhnąć z łazienki koło mnie, ale bał się bardzo dłoni, które gdy tylko wyciągnąłem, syczał i jeżył grzbiet. Ale nie bał się już np. zbliżyć do mnie, czy przejść za moimi plecami... Całą noc się tak z nim bawiłem, aż w końcu przebiegł koło mnie do mojego pokoju. Przenioslem mu tam wszystko i zaczęło się zwiedzanie nowego miejsca ;) Obszedł cały pokój, wskoczył gdzie się da, ale od rąk wciąż trzymał się z daleka i syczał, gdy sam podchodziłem zbyt blisko...
Nad ranem Patrycja poradziła mi, żeby złapał go na siłę i zrobił mu mumię, a następnie głaskał po łebku. Jakieś 15min go ścigałem i się z nim siłowałem (skubany!) aż wreszcie dorwałem go w duży koc i zacząłem głaskać. Jak się zorientował, że na nic jego starania, to był spokojny, ale popełniłem błąd uznając, że może dam mu trochę swobody i po uwolnieniu mu lekko łapek w pewnym momencie drasnął mnie pazurem po nasadzie nosa (całe szczęście, że nie wszystkimi pięcioma...) i zeskoczył wykorzystująć moje zaskoczenie.
Od tego czasu zaszył się pod grzejnikiem i z początku siedział cicho jak po przyjeździe, a teraz już znowu coraz odważniej sobie pomiaukuje. Ale każde zbytnie (na więcej niż 40cm) zbliżenie się z moje strony (zwłaszcza dłoni), traktuje jako zagrożenie, boi się i syczy :(

Majster

 
Posty: 49
Od: Wto paź 14, 2008 19:56

Post » Wto paź 14, 2008 21:23

Oo! Słuchajcie, właśnie wyszedł po raz pierwszy przy mnie od rana i je z miski dosłownie z 30cm od moich stóp :)

Majster

 
Posty: 49
Od: Wto paź 14, 2008 19:56

Post » Wto paź 14, 2008 21:28

Pozwólcie, że pokażę Rydza w pierwszych dniach pobytu w Schronisku. :)

Małe sycząco-prychająco-uciekające biało-rude cudo. :)
Nie można było wręcz się na niego popatrzeć - od razu syczał.
Nie mówiąc o wyciągniętej ku niemu ręce.

09.08.2008r.

Obrazek


06.09.2008r.

Obrazek



Może wcześniej ktoś zrobił mu jakąś krzywdę?
Nie wiemy. :(

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Wto paź 14, 2008 21:39

Skoro jest łasy na jedzenie, to może tędy droga - przez żołądek do serca :wink: . Spróbuj może na początek asystować mu przy posiłku, mówić do niego kojącym głosem, niech się przyzwyczaja do Twojej obecności i kojarzy ją z jedzeniem, czyli czymś co lubi. A za parę dni daj mu jakiś wyjątkowy przysmak z ręki. Musi to być coś bardzo kuszącego, a Ty musisz dłuższy czas siedzieć nieruchomo, ale jest szansa że to zadziała i mały zje Ci z ręki :) . Szczególnie, jeśli poza tym będziesz się starał spędzać z nim sporo czasu - bawić się zabawkami na wędce, rzucać mu kulki papieru/myszki, itp. Po kilku takich dniach młody powinien załapać, że jesteś jego opiekunem, a nie prześladowcą :P .
Wszystko powinno być dobrze, będzie jeszcze z niego domowy pieszczoch, bo to jest jeszcze młodziutki kot i potrzebuje kontaktu, zabawy. Tak więc, śmiało do dzieła! :D
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Levika i 489 gości