Kolejny dzień walki o podanie Pince tabletki trwa... Ja już nie wiem jak mam jej to podawać

Wczoraj próbowaliśmy wsadzić jej tabletke do gardła i oczywiście wyleciała... próbowaliśmy metodę weta, czyli rozkruszyć, dodać troszkę śmietanki i rozetrzec na łapce, efekt: do dzisiaj chodzi z resztkami na łapkach

natomiast dzisiejsza proba z mniejszym kawałkiem tabletki skończyła się potężnym ślinotokiem... i krwawieniem ręki TŻ'a
Dobrze chociaż, że od wczoraj nie było jeszcze kupy, to może coś twardszego się formuje
Wczoraj za tabletką z pyszczka wyleciał ząbek, dzisiaj znalazłam kolejny na poslaniu

Biedna Pinka nie dość, że ma problemy z brzuszkiem, to jeszcze ząbki wymienia
