nie dość, że gnębi mnie paskudne choróbsko, to jeszcze palec kontuzjowany teraz mam... po wizycie u weta... chciałam kociakowi oszczędzić stresu i trzymałam na ręku podczas zastrzyku... poczułam tylko zagłębiające się coraz bardziej ząbki... wrzask przez zaciśnięte na moim palcu usłyszałam... krew płynącą zobaczyłam...
i jak myślicie... kto???
malutka słodka Mela... diabelska tygrysica...









Będę się nią dobrze opiekować i Plackiem też ale nie raz pewnie na forum zwrócę się do was po radę