K-ów,zdrowy kocur do uśpienia,teraz w Krakvecie, co dalej??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 04, 2008 9:34

Kinya pisze:
Kinya pisze:Mam w domu maluchy jeszcze nie szczepione. Z kociakami schroniskowymi miałam kontakt, przewoziłam je z Rybnej do Chirona. Wyprałam pokrowce w aucie, polecono mi Virkon + dla kotów surowica na parwo, szczepienie interwencyjne i immunostymulatory.
?


Mój Kubutek wymiotował wieczorem śliną, mocno spienioną. Przed chwilą to się powtórzyło. Nie je, jest trochę osowiały :conf:
Jestem przerażona...


Kinya i co z maluszkiem?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 9:37

Kinya pisze:
Mój Kubutek wymiotował wieczorem śliną, mocno spienioną. Przed chwilą to się powtórzyło. Nie je, jest trochę osowiały :conf:
Jestem przerażona...


może to nic takiego
ale idz do weterynarza
ja to ostatnio przerabialam
najpierw wacek, pozniej havka, srebek i mala burasia
i niewiadomocotobylo
jak pryzszlo tak poszlo
z tym ze srebek i burasia byli u weta a pozniej zastrzyki dawalam sama im w domu
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 9:57

u mnie na razie na szczęście spokój a kontakt z chorymi ogonkami miałam równo dwa tygodnie temu Mam nadzieję, że tak zostanie...
porozglądajcie się w koło proszę, może ma ktoś jakieś sensowne kontakty za granicą aby ten ktoś bez grymaszenia i zdziwienia popytał o tę parwoglobulinę. Przecież koty w schronie to nie jakiś gorszy gatunek, którym nie należy się pomoc, bo tam dżuma, cholera i pomór.
Dzisiaj Dzień Adopcji, chyba nawet światowy a na pewno ogólnopolski a ile osób nie weźmie zwierzaka ze schronu, bo tam jest zaraza?? :(

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 11:29

Tweety pisze:
Kinya pisze:
Kinya pisze:Mam w domu maluchy jeszcze nie szczepione. Z kociakami schroniskowymi miałam kontakt, przewoziłam je z Rybnej do Chirona. Wyprałam pokrowce w aucie, polecono mi Virkon + dla kotów surowica na parwo, szczepienie interwencyjne i immunostymulatory.
?


Mój Kubutek wymiotował wieczorem śliną, mocno spienioną. Przed chwilą to się powtórzyło. Nie je, jest trochę osowiały :conf:
Jestem przerażona...


Kinya i co z maluszkiem?


Na szczęście lepiej, już je i zachowuje się normalnie. Prawdopodobnie napił się wody z toalety :roll: a wczoraj włożyłam świeży żel. Typowałam jeszcze reakcję po Scanomune, on tego nienawidzi (w przeciwieństwie do swojej siostry-lekomanki) i zadziałałam trochę hm... siłowo :oops:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 04, 2008 12:14

Zacytuję, żeby nie umknęło.

Tweety pisze:Kierownik mówił, żeby znajdować domy, zabierac maluchy ale znam parę osób które wzięły w ciągu miesiąca dwa - trzy kociaki i żaden nie przeżył. przecież ludzie też maja jakąś granicę odporności psychicznej i nie są w stanie patrzeć na śmierć która nadciąga co chwilę.
Już nie mówię o głosach z forum a raczej podszeptach po kątach i na PW, że AFN rozwlókł panleukopenię po Krakowie wyciągając kociaki ze schronu. To jeżeli na kocim forum ktoś takie zajmuje stanowisko to co dopiero ludzie, którzy nie są tak zaangażowani w pomoc kociakom jak forumowicze ...

Wytłuszczenie w cytacie powyżej moje.

Miuti pisze:Rozwlekłaś pp po Krakowie... Jasne!
Lepiej zostawić chore kotki w schronie na pewną śmierć.

Ilu kociętom ze schronu uratowałaś życie? No, ilu?

Ja też wyciągałam koty ze schronu.
Raz przyniosłam sobie kotka z pp. Umarł.
Rezydenci - zaszczepieni - nie zachorowali. A ja przerwałam działanie na pół roku.
A potem wróciłam do tego, co robiłam wczesniej.


Dziewczyny, czy Wy udajecie, czy naprawdę nie rozumiecie, gdzie jest istota problemu?! Nie odwracajcie kota ogonem - nikt Was nie obwinia o wyciąganie kociaków ze schronu.

Natomiast otwarcie, głośno i oficjalnie ja obwiniam Tweety, o to, że jako przedstawicielka fundacji i osoba doświadczona, która stale wyciąga chore koty ze schronu, zaniedbała obowiązek bardzo dobitnego informowania nowych wolontariuszy o zagrożeniach panleukopenią, o konieczności zachowania ostrożności i o sposobach zapobiegania nieszczęściu.

Jest to ważne zwłaszcza, jeżeli takie osoby mają jednocześnie pod opieką nieszczepione kociaki zgarnięte z ulicy.
Mniej doświadczone osoby mogą nie wiedzieć o tym, co zacytowałam poniżej - ona, Tweety, MUSI. I to jej obowiązkiem jest uczyć i uczulać nowych wolontariuszy, jak zapobiegać rozwleczeniu choroby na inne koty. I jeśli tego nie robi (a nie zrobiła i nie ma co do tego wątpliwości!), to jest to działanie na szkodę kotów i ludzi.

Mogę podać tutaj jako przykład Kinyę, bardzo oddaną, ofiarną i zaangażowaną osobę, która osobiście bardzo cenię. I której współczuję, że przez zaniedbanie osób podających się za bardzo doświadczone to ona teraz umiera ze strachu o własne tymczasy.
Kraków jest małym miastem i działania się bez przerwy zazębiają. U Kinyi na tymczasie były kociaki, które osobiście ratowaliśmy z osiedla. Nieszczepione, bo stale chorowały. Ostatnia kotka z tego miotu pojechała do DS w tym tygodniu. I o zdrowie Wiery martwi sie w tej chwili co najmniej 6 osob, bezposrednio zangazowanych w lapanke, leczenie, tymczasowanie i adopcje. Były inne, nieszczepione tymczasy Kinyi. Był nasz sprzęt.
Tym samym samochodem jeździły te kociaki do weta i chore kocięta w schroniskowym transporterze.
Kinya miała prawo nie wiedzieć, że transporter może być źródłem zakażenia. I że nie powinna go stawiać bezpośrednio na siedzeniu samochodu. O tym powinna ją poinstruować właśnie Tweety. Również o tym, że po przyjeździe ze schronu i kontakcie ze schronowymi kotami trzeba się przebrać, zdezynfekować ręce i buty, wyprać ubranie. I ze zbagatelizowanie tych srodkow ostroznosci moze kosztowac zycie wiekszej liczby kotow. Przyklad Kinyi podaje wylacznie dlatego, ze tymczasowala koty, ktorym osobiscie juz raz uratowalismy zycie - i znam te sprawe z autopsji, a nie z zadnych szeptanek i plotek.
Kinya zreszta w międzyczasie łapała koty w mieście.

I dlatego wlasnie tak: oskarzam Tweety o narazenie zycia zdrowych kotow spoza schronu. Panie z AFN, nie robcie znowu z siebie ofiary intryg i niezyczliwosci: narobilyscie dziadostwa i umiejcie sie przyznac do bledu. To juz nie sa dyskusje swiatopogladowe o nienarodzonych kociatkach. To jest powazne zaniedbanie, niosace tragiczne nastepstwa.




Nordstjerna pisze:A ja zacytuję:
Liwia pisze:dziewczyny, chyba nie ma wśród "starych" kociarzy osoby, która ufałaby że w tak dużym schronisku nie ma pp? Ten wirus jest tam ZAWSZE i chyba żadna z nas nie ma wątpliwości w tej sprawie i każdy kociak chorujący wyciągnięty z azylu musi być traktowany jako potencjalny chory na pp, wraz ze wszystkimi środkami ostrożności i bezpieczeństwa. Zresztą to podstawy więc zupełnie niepotrzebnie się wymądrzam bo to wszystko wiecie - ale ODPUKAĆ jakby co i zastosowane przez Was środki ostrożności zawiodły to mam ozdrowieńca i lampę.


I dodam od siebie:
Jeśli zabrany ze schronu kociak choruje i umiera na niewiadomoco to należy zakładać, że to jest panleukopenia, a nie chować głowę w piasek i tłumaczyć przed sobą i innymi, że kotki są słabe i umierają. I zachowywać wszelkie środki ostrożności, łącznie z transporterami i samochodami, w których się wozi koty.
"Starzy" kociarze powinni o tym wiedzieć, ale jest sporo nowych, niedoświadczonych ale bardzo aktywnych i pełnych zapału, którzy nie koniecznie o tym wiedzą, a czasem zachowują się tak, jakby nie przyjmowali do wiadomości zagrożenia.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=81 ... sc&start=0
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob paź 04, 2008 12:21

Nie ma to jak "spokojna" sobota. Zaczęło się super, bo znalazłam już tymczas dla maluchów z możliwością karmienia na żądanie :wink: - jutro przeprowadzka. I chwilę potem telefon ...ze schronu :( W jednej firmie okociła się kotka, stróż wyzamykał wszystko szczelnie także panna nie miała gdzie wrócić więc zrezygnowała całkiem z macierzyństwa i poszła gdzieś pozostawiając kociątko, też ok. 2-tygodniowe. Pani tam pracująca zabrała malucha i pojechała do schronu płacząc nad jego losem rozpaczliwie. Na szczęście dzisiaj też nikt nie kwapił się do uśpienia malucha ani nawet do pozostawienia go do wykarmienia ze względu na to co się tam dzieje. Koniec końców, kociątko pojechało do p. Basi a jutro przeprowadzi się z przyszywanym rodzeństwem za Kraków :) Maluchy u p. Basi zrobiły się bardzo energiczne, nie w głowie im umieranie i oby tak zostało!

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 12:36

U mnie tez wszystko gra i buczy :P

Mimo, ze nie jestem doświadczona, jestem świadoma - uwazam to za mój obowiązek douczyc sie zanim zacznę działać.
Przedsiewziete przeze mnie środki ostrożnosci były w zupełnosci wystarczające i satysfakcjonujące.
Kotuszki, zdrowe, bezpieczne, a Malinka i Borówka od kilku minut w nowym domku:) :1luvu: :balony: :kitty: :king:

Został tylko jeden z groszków-pamposzków - Mini-Nikos, zwany tez Kminkiem :)
Tonia i Tommy robia piękne kupki, więc była to reakcja na zastrzyk, ufff...

Krzyś się nadal dopytuje czy mogłibyśmy już jutro odebrac Norę - a taki on udaje, że jest zły i niedobry :D:D:D
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Sob paź 04, 2008 13:19

kosma_shiva pisze:Mimo, ze nie jestem doświadczona, jestem świadoma - uwazam to za mój obowiązek douczyc sie zanim zacznę działać.
Przedsiewziete przeze mnie środki ostrożnosci były w zupełnosci wystarczające i satysfakcjonujące.


Kosma_shiva - przyjęcie kotki ze schroniska do domu z nieszczepionymi kociętami świadczy o tym, że nie jesteś świadoma i nie douczyłaś się zanim zaczęłaś działać. A powyższa Twoja wypowiedź nie wróży zmian w najbliższym czasie, niestety.

Bohaterka tego wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74079 również popełniła ten sam błąd (opis i link w pierwszym poście, punkt 6).

Mam nadzieję, że osoby adoptujące od Ciebie koty zostały poinformowane o potencjalnym zagrożeniu zdrowia tych właśnie kotów, oraz ewentualnie innych kotów, które są pod ich opieką.


Naprawdę, mam ogromną nadzieję, że kociaki nie zachorują, ani Twoje, ani te, które zostały narażone przez brak informacji.
I z mojej strony EOT, bo widzę, że nie ma sensu się wypowiadać w tym wątku.

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Sob paź 04, 2008 13:31

Dziewczyny , błagam was, przestańcie szaleć :twisted: To już jakaś nagonka się robi, żal mi tych kotów, które sa zdrowe, jak Gozdzik np i czekają, a być moze szansy nie dostaną, dobrze, ze chociaż Tosia, Puma i Maciek wyszły stamtąd :(

Super, ze małe kocięta mają domek.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:31

catalina pisze:Dziewczyny , błagam was, przestańcie szaleć :twisted: To już jakaś nagonka się robi, żal mi tych kotów, które sa zdrowe, jak Gozdzik np i czekają, a być moze szansy nie dostaną, dobrze, ze chociaż Tosia, Puma i Maciek wyszły stamtąd :(

Super, ze małe kocięta mają domek.


catalina, robimy swoje wzmacniając środki ostrożności. Koty w schronie są tak samo ważne jak te poza nim i jest to "oczywista oczywistość". Jak ktoś uważa inaczej niech zajmie się zbieraniem znaczków albo hodowlą kaktusów.

Z tego wszystkiego nie wiem czy napisałam, że wszystkie koty w Chironie dostały parwoglobulinę, bo doktor wygrzebał jeszcze końcówkę własnych zapasów, na razie jest ok, tzn wszystkie żyją, ich stan się nie pogorszył. Co będzie dalej ... trudno coś wyrokować, pozostaje czekać.
Kosma, cieszę się, że u Was w porządku, bo bardzo martwiłam się po wczorajszych wieściach. Mam nadzieję, że nie będzie już gorzej.

Dzwoniłam do Krakvetu, Nora najwcześniej będzie mogła wyjść w poniedziałek ale i tak trzeba dzwonić i pytać czy już można. Ta rana na pupie to dość poważna sprawa i tutaj łatwo może dojść do jakiegoś przypadkowego zakażenia czy zaniedbania.
Po ostatnich oskarżeniach jestem jeszcze bardziej wyczulona na jakieś niedopatrzenia ...

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:34

A w ogóle mówila mi Tunisia , ze w schronie jest kolejny połamaniec identyczny jak Nora, ma jakies wewnetrzne obrazenia, moze ktos sie ich pozbywa??? :roll: :twisted:
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:37

catalina pisze:A w ogóle mówila mi Tunisia , ze w schronie jest kolejny połamaniec identyczny jak Nora, ma jakies wewnetrzne obrazenia, moze ktos sie ich pozbywa??? :roll: :twisted:


matko z córką!! od kiedy, też taki mały norwegowaty?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:40

identyczny, Tunisia nawet myslala, ze to Nora, jakos tak od zeszlego tygodnia
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:42

catalina pisze:identyczny, Tunisia nawet myslala, ze to Nora, jakos tak od zeszlego tygodnia


jest leczony z pozytywnym skutkiem?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 15:43

jest na polamancach, ma ponoc obrazenia wewn. a oni RTG nie maja, wiec pewnie nie wiadomo
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 641 gości