Ucałowałam
Mamelka rzeczywiście jest "malutka" - dziś patrzyłam na nią i na Spoxika, który siedział koło niej i mam wrażenie, że za miesiąc Spoxik będzie już jej wielkości.
Kuracje antybiotykowe mamy za sobą.
Mamelcia zdrowa, Dzidka zdrowa. Spoxik ma ciągle "mokre" jedno oczko, a Kichotka i Lotek oba oczka mają "mokre". Ponieważ stosowanie antybiotyków temu nie zaradziło, podnosimy odporność, licząc na to, że same sobie z tym kłopotem poradzą, jeśli ich organizmy będą silniejsze. Kichocia ma od początku zrosty na oczku, prawdopodobnie pokażemy je jeszcze okuliście (w oczkach nie da się odchylić powiek, bo jest to dla niej bolesne - trzecia powieka poprzyrastała. Natomiast po wrzodzie na oczku została już tylko niewielka biała blizna.
Nikt do nas nie dzwoni

co mnie martwi, bo kociaki rosną... Najgorsze jest to, że są cały czas z mamą, co Spoxikowi i Dzidce nie ułatwia oswajania. Dzidka nie pokazuje się gościom, nie wychodzi nawet do jedzenia. Spoxik przynajmniej przychodzi na gości popatrzeć, a mi pozwala się w przelocie dotknąć, kiedy ma akurat ochotę na kolejną porcję jedzenia. No ale nie tracę nadziei, że będzie coraz lepiej.
Za to Lotek jest najsłodszy na świecie, Kichocia trzyma dystans, ale dziką jej nazwać to był by grzech, a Vegasik jest delikatno-słodki
