» Czw paź 02, 2008 22:32
Dzwonił Maciek.
Uzgodniliśmy z grubsza strategię - oczywiście jeśli kot będzie mieć jakiekolwiek szanse wyzdrowienia dowolnym moim kosztem (chodzi o opiekę pooperacyjną - drenowanie, leki itp), to walczymy do końca. Jeśli po otwarciu okaże się, że nie ma już o co walczyć...
Na razie staram się o tym w ogóle nie myśleć. Podałam Bombie kolejną dawkę antybiotyku, zaraz ją jeszcze nakarmię. Usiłuję ją nieco wzmocnić, widać, że ropa się zbiera, bo kot znów słabnie...
Jutro dzięki Barbie50 nie będziemy się tłuc metrem.
Znam swoje plany do 17.30. Potem - już nic nie wiem.
W miarę możliwości proszę o niedzwonienie w piątek po południu i wieczorem, jak będę w stanie to napiszę coś na forum (lub czarna_agis to zrobi).
Dziękuję Wam za wsparcie i kciuki, bardzo mi pomaga świadomość, że jesteście z nami myślami.