Rozpuszczamy kotucha - dostała od nas animondę carny... na sam widok puszki przybiegła, jakby ją głodzono rok czasu A jak powąchała, zaczęła od razu baranki strzelać i nawet trochę mrukolić, cały czas się ocierając. No ale wcześniej się trochę alienowała pod krzesłem i teraz znów tam trochę łapką pomachała Susełkowatej.. ale to może myślała, że Ulka jej chciała jedzenie zjeść
Aniu, byliśmy dzisiaj oddać Ci kontenerek i polarek, ale musieliśmy się akurat minąć - zostawiliśmy paczuszkę w lecznicy.
EDIT: Fotki
I jeszcze jedno - kota panicznie boi się ciemności. Nie da rady zostawić jej przy wyłączonym świetle, bo słychać ją 2 piętra niżej..
Mimo, ze spodziewałam się, ze tak będzie, to i tak gały mi wyłażą na wierzch ze zdziwienia oglądając ostatnie zdjęcie.
Ula, Tomek - love Was na maxa że daliście jej szansę !!!