Przepraszam, ze sie nie odzywałam. Nie mam ostanio na nic czasu.
Dziekujemy bardzo za kciuki i wszystkie dobre mysli.
Mama coraz lepiej. Ładnie sie goi. Rano i wieczorem przychodze do niej i miziam po głowce i pod bródka. Widac jej sie to podoba. Nie rozumiem jednak jej zchowań, bo czasem wykłada sie na bok jakby chciała zebym ja głaskała, a jak głaszcze to mnie lekko podgryza, jakbym miała przestac...no wiec przestaje.
iza71koty, te moje wątpliwosci co do tego jak postapic nie wynikały z tego, ze nie che jej dac szansy, ale z rozwazań nad tym co dla niej bedzie lepsze. Jezeli jest kotem typowo wolnozyjacym, dzikim, to lepiej dla niej zeby wróciła na dawne miejsce. Ja mogłabym jej przynajmniej zbudowac budke na zime..tyle przynajmniej bym mogła zrobic
No ale ona raczej dzika nie jest. Cos podejrzewam, ze sie dorobiłam 4 kota. Bo kto przygarnie taka jednooką bide bez ogona? Do tego niemiziasta specjalnie?
Maluszki sa urocze. Nadal mrudzą jak je biore na rece, ale kiedy je miziam siedza ładnie i chyba jest im przyjemnie. Moja ulubienica jest zdecydowanie Irmina. To mała zołza, ale urocza. Przypomina mi bardzo moja Fraszke jak była mała. Kiedy dostaje miseczke od razu zaczyna jesc i burczy przy tym z groźna mina, zeby nikt nie wazył sie do jej miseczki zagladac
Niestety Malce maja problemy z brzuszkami. Maja wzdecia, rozwolnienie. Co dwa dni jezdze na zastrzyki. Igor jest chyba zdrowy wiec on nie dostaje zastrzyków, Ignacy tez ostatnio nie dostał, bo juz miało byc OK, ale wczoraj masujac brzuszek zauwazyłam, ze nie jest on taki do konca zdrowy. Najgorzej jest z Irminka, ma bardzo zgazowany brzuszek. Masuje go. Przeszłam na specjalistyczna karme na problemy jelitowe.
Obiecuje zrobic pare zdjec, ale po prostu nie mam kiedy. Wracam do domu koło 18. Codziennie prawie jeździmy do weta, bo poza Rodzinka mam tez chora Zuzie. Jest mocno przeziebiona. Ona ma antybiotyk co 3 dni, a Maluchy co 2! Nic mi sie nie "zbiega"

Dla Lukrecji i Fraszki juz prawie nie starcza czasu, nie wspominajac o TŻ
