Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 22, 2008 11:27

No i wszystko jasne whiskey8 jest od nich :wink: . Jej nie sądziłam, że obok działek jest tak źle choć można się było domyślać.
Jadę po dziewczynki. Jednak ryzyko zabiegu teraz jest za duże (może gdyby były inne możliwości narkozy). Rodzice będą je dokarmiać i zrobią domek. Do zimy nie powinny zajść w ciążę. Jeśli zostaną na działce to je złapiemy. Jakoś tak mi dziwnie ale rozumiem. Ja zdałam się tylko na weta.

Na pocieszenie dla niedowiarków przydługi filmik jak to Bura myje rudemu tyranowi ogon i jaka jest fajna.
http://pl.youtube.com/watch?v=dPyc1FxfcJk
I jeszcze fotka pogromcy ogona:
Obrazek Obrazek

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 23, 2008 10:06

Chciałam złapać obsikującego ojca maluchów (tak sądzę, że tatusiem jest władca tego terenu bury wymoczek) ale nic z tego. Cwany jest. Śledziłam go wczoraj :wink: jak paradował przez działki i oblewał krzaki. Doszedł blisko klatki łapki ale zupełnie nie był zainteresowany jedzeniem. Późnym wieczorem złapała się znowu mała dziewczynka. Co za głupie kociątko. Zostawiłam im w schowku na narzędzia dużo jedzenia to nie ruszyła tylko weszła do klatki. No nic koniec urlopu i koniec polowania. Na jesieni trzeba będzie złapać dziewuszki. Oby tylko zostały na naszej działce.
whiskey8 trzeba rozkręcić na miau jakiś wątek tarnobrzeskich kiciów (może kopię z dogomanii). Obiecuję, że będę podbijać i jakby się znalazły domki na trasie do Krakowa to postaram się zorganizować transport. Sama nie jestem orłem w szukaniu domów (dowodem jest Bura która znalazła dom po niemal roku :wink: ) ale każdy kot ma gdzieś swój dom i tylko trzeba go pokazać światu.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 23, 2008 11:04

wczoraj po dziewiątej wieczór zawędrowaliśmy na koniec mojej przeklętej ulicy z postanowieniem złapania cwanej tricolorki , która już jest kotna ,albo jej czarnej siostry również pełnej maluszków. Niestety - kocice są milion razy mądrzejsze od chłopaków. Szef całej Kociej Brygady - Emil, który ma co najmniej 10 lat ( od tylu go dokarmiamy i leczymy) został przeze mnie przeniesiony na drugi koniec terenu - jego ze względu na wiek łapać nie będziemy, a te zołzy , które mieliśmy złapać znikły :) Udało nam się złapać kociczkę , jest już po sterylizacji , wstrzeliła się idealnie - 2 kg. I dostała na imię "Rabies" . Moja lewa ręka jest do amputacji , ale wreszcie wiem dlaczego kocham koty. Z malców zostali jeszcze dwaj chłopcy - Rudy i Prawie Rudy, Burasek niestety zniknął. Zdecydowałam , że będę je oswajać i szukać im domów - nie mam już siły zbierać ich kruchych ciałek z ulicy. Każdego roku rodziło sie ich tam po kilkanaście - przeżywały dwa , czasem trzy. Kotom rzeczywiście ciężko znaleźć domy , dlatego bardzo dziękuję za propozycję , zagonię kogoś z wolontariatu do prowadzenia wątku na miau. Myślę , że warto próbować wszystkiego, tym bardziej , że Stowarzyszenie ma coraz więcej kocich adopcji .
Najmarniejszy kot jest arcydziełem

whiskey8

 
Posty: 16
Od: Pt kwi 18, 2008 9:41
Lokalizacja: Tarnobrzeg

Post » Nie sie 24, 2008 15:58

To już dzisiaj. Jak jakoś dotrę w końcu do Krakowa :wink: to moja śliczna tymczasowa panienka pojedzie do swojego nowego domu. Mam stresa i gulę w gardle. Będę ryczeć. Minął niemal rok w ciągu którego Bura zmieniła się nie do poznania. Z dzikiego podblokowego kota stała się dystyngowaną, pościelową, smukłą, subtelnie mruczącą i kontaktową kotką. Będzie mi jej brakowało. Mam nadzieję że dla niej to początek nowego spokojniejszego kociego życia.

edit: Bura to symboliczny dla mnie kot. Od niej zaczął się ten wątek a w nim przeplatały się kocie szczęścia i nieszczęścia. Wątek się jednak dla nas nie kończy. C. D. N.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 24, 2008 16:09

Rany... To jakby prawie koniec wątku.
Prawie, bo pewnie relacja z dokocenia będzie po części tutaj.

Wszystkie Burasięta w domkach, dzieci BSE w domkach, sama BSE kotem kanapowym u pani K., mama Wirusa wycięta, tymczas Burej zakończony..
Coś tam niby jeszcze pod blokiem zostało do złapania (na szczęście podobno nie jest w ciąży), ale właściwie historia kotów z tego miejsca dobiegła końca.
I oby tak zostało.

Banerek jeszcze niech wisi.
Przesądna jestem.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon sie 25, 2008 7:54

"Moja" bura królewna już w swoim domu. Relacje w wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61804&start=660. U nas dziwnie, pusto i jakoś tak inaczej bez nocnego polowania rudego. Brakuje Burej na moich nogach ale za to i Zenek i Kaśka spali dzisiaj razem w moim łóżku. Nikt nie żebrał nad ranem o jedzenie patrząc się na mnie ze stołu, nikt rano nie tańczył i nie śpiewał subtelnie czekając na miskę. Oj łatwo nie będzie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2008 14:36

Dawno tu nie zaglądałam, bo niewiele się dzieje. Pod znajomym blokiem spokój (tak myślę, bo w razie czego panie miały informować). W piątek moja mama zaczęła łapać podrośnięte bure na działce (te zaszczepione i zaczipowane podczas mojego urlopu). Cała trójka jest już wystarczająco duża na zabieg. Niestety wycwaniły się bestie i nie chcą wejść do klatki-łapki. Coś wyżarło tylko jedzenie przed klatką. Moi rodzice polowali w piątek i w sobotę. Następne próby we wtorek. Trzymajcie kciuki bo bez nich kiepsko idzie :wink: . Regularnie pojawia się też wysterylizowana czarna matka podrostków.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2008 16:26

No to kciuki.
Niech się wreszcie uda.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto wrz 30, 2008 8:12

Nie udało się wczoraj (miało być we wtorek) ale po tym co mama opowiadała to chyba nie miało prawa się udać :wink: . Koty wyjadały z klatki ale klatka się nie zamykała (to taka mało delikatna klatka i trzeba ją ustawić niemal "na styk" aby zadziałała). Do tego mama włożyła za zapadkę "malutką miseczkę". Z niej też znikało jedzenie. Obawiam się że blokowała zapadkę :twisted: . Po raz kolejny przez telefon przekazałam instrukcje nastawiania klatki. Najważniejsze że futra do klatki wchodzą. Dzisiaj kolejne podejście.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 01, 2008 8:20

Jeden bury podrostek złapany. Chyba dziewczynka (mama nie była pewna a kot został zbrany do weta w klatce łapce), bo nie było na kocie śladu po wystrzyżeniu ogona. Martwię się o te dziewczynki bo były bardzo zestresowane gdy ja je złapałam. Mam nadzieję, że cięcie będzie jak najmniejsze i szybko wróci na działkę. Pewnie dzisiaj ciąg dalszy polowania.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 01, 2008 8:30

To już wiadomo po kim masz zamiłowanie do polowań na koty ;)

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 01, 2008 8:39

U mnie to chyba "dziedziczenie wsteczne" :wink: . Mama chyba była z siebie dumna. Po czterech dniach wreszcie coś złapali.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw paź 02, 2008 14:17

Przeżyłam wczoraj coś czego każdy kociarz się obawia. Wracając z pracy zobaczyłam mały koci ogonek a potem burego właściciela. Dwa kroki i mój wzrok utknął na burej kotce karmiącej jeszcze dwa kocie bure maluchy. Sceneria jak z PRL. Rodzinka na asfalcie, w tle wózki widłowe i warsztatowe śmieci (to w przejściu między Radzikowskiego a Conrada - brama za sklepem Lewiatan). Masakra. Maluchy oswojone - można brać na ręce i przytulać. Jako dobra koleżanka zadzwoniłam do Nordstjerny :twisted: . Niech ktoś jeszcze ma ten ciężar w głowie i sumieniu :wink: . Nie mogłam przestać myśleć o nich. Byłam tam też w nocy ale nie zastałam nawet pół ogona. Dzisiaj rano powędrowałam do pracy z transporterem ale do pracy nie doszłam. Po kolei w transporterze lądowali: mały bury chłopak, bura mama, drugi bury chłopak i na końcu niesforna bura dziewczynka z białym podwoziem. Do pracy pognałam wysłać wniosek o urlop i zanieść laptopa bo bym nie dotachała towarzystwa do domu. No i tym sposobem mam pełną łazienkę. Kotka oswojona (pewnie "ofiara dorastania") z dziwnie grubym brzuchem (to mnie martwi). Masuje łapkami jak się ją głaska po brzuchu. Można z nią zrobić wszystko. Na moje oko małe mają około 6 tygodni. Wygrzebałam z uszu świerzb i odpchliłam. Jadły wszystko co dałam. Zniknęła micha sera i dwie michy wołowiny. Kupale to masakra (pewnie robale i możliwe że pierwotniaki) choć kociaki grzecznie idą do kuwetki. Mądre bestie. Okruszki wyglądają zdrowo tylko są strasznie brudne. Wieczorem do weta. No i co dalej? Potrzebuję dla nich domu tymczasowego. W środę wyjeżdżam na szkolenie. Nie mogę być ich tymczasem dłużej, bo nie mogę dorastających kociąt trzymać długo w mikrołazience bez naturalnego światła. Kotka jeśli wszystko z nią będzie OK pewnie niedługo będzie miała zabieg a co potem? To domowa kicia wyrzucona przez ludzi. Tam gdzie była z małymi jest bardzo dobrze dokarmiana ale to nie miejsce dla oswojonego kota. Krótko mówiąc mam w domu kolejne (tym razem od początku łagodne) wcielenie Burej. Nie mogę rodziny wypuścić do pokoju ze względu na ciągle chorującego Zenka. Dopiero niedawno wygrzebaliśmy się z lamblii. Nie mogę sobie pozwolić (bo to by go mogło wykończyć) na kolejne intensywne leczenie rudego. Postaram się jutro wkleić zdjęcia. Błagam o DT dla maluchów. Tak naprawdę jeszcze nie wiem co będzie z ich matką. Wszystko stało się tak szybko, że jeszcze potrzebuję czasu aby to jakoś ułożyć.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw paź 02, 2008 14:49

Sylwka jest niesamowicie skuteczna. Podjęła decyzję błyskawicznie , mimo naprawdę nieciekawej sytuacji z Zenkiem. Zanim zdążyłam odzyskać pożyczoną klatkę łapkę, kotka już była złapana do transporteka.

Maluchom naprawdę potrzebny jest tymczas na cito. Kotce prawdopodobnie też - jeśli jest domowa, oswojona, to wypuszczenie jej z powrotem na asfalt byłoby barbarzyństwem.

Chyba obie musimy iść na korepetycje z pisania dramatycznych apeli o pomoc.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw paź 02, 2008 15:02

Fakt - Sylwka, niesamowita jesteś :king:

Nie mogę pomóc inaczej, niż tylko kciukami :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 557 gości