wczoraj po dziewiątej wieczór zawędrowaliśmy na koniec mojej przeklętej ulicy z postanowieniem złapania cwanej tricolorki , która już jest kotna ,albo jej czarnej siostry również pełnej maluszków. Niestety - kocice są milion razy mądrzejsze od chłopaków. Szef całej Kociej Brygady - Emil, który ma co najmniej 10 lat ( od tylu go dokarmiamy i leczymy) został przeze mnie przeniesiony na drugi koniec terenu - jego ze względu na wiek łapać nie będziemy, a te zołzy , które mieliśmy złapać znikły

Udało nam się złapać kociczkę , jest już po sterylizacji , wstrzeliła się idealnie - 2 kg. I dostała na imię "Rabies" . Moja lewa ręka jest do amputacji , ale wreszcie wiem dlaczego kocham koty. Z malców zostali jeszcze dwaj chłopcy - Rudy i Prawie Rudy, Burasek niestety zniknął. Zdecydowałam , że będę je oswajać i szukać im domów - nie mam już siły zbierać ich kruchych ciałek z ulicy. Każdego roku rodziło sie ich tam po kilkanaście - przeżywały dwa , czasem trzy. Kotom rzeczywiście ciężko znaleźć domy , dlatego bardzo dziękuję za propozycję , zagonię kogoś z wolontariatu do prowadzenia wątku na miau. Myślę , że warto próbować wszystkiego, tym bardziej , że Stowarzyszenie ma coraz więcej kocich adopcji .