Aniu,bardzo mi przykro z powodu Sopocianki...
podarowalas jej kawal pieknego kociego zycia,o jakim ani ona ani nikt z nas dla niej nawet nie marzył.
Moderator: Estraven
Staram się pisać poprawnie po polskuAnka pisze:Niestety Zuzia Truciej Mamy wieczorem odeszła. Kolejna śmierć
. Ciężko.
Wciąż łapię się na tym, że szukam wzrokiem Maniusi albo zastanawiam się, co dać jej do zjedzenia żeby miękkie było.
Ale życie płynie do przodu. Futra żyją, brykają, potrzebują uwagi i serca.
Jerzyk oczarowuje każdego kto przyjdzie, wierzę, że ten kot znajdzie naprawdę dobry dom.
No i myślę o Charliem. Mar9, wiem, że jestem wariatka, ale to postanowione. Zawsze o persiku marzyłam, chociaż wiedziałam, że nigdy rasowego nie kupię. Charlie jakoś w sposób szczególny stanął na mojej drodze, i to w momencie właśnie takim.
Wierzę, że Maniusia nie ma nic przeciwko temu, że o nim myślę. Nigdy nie była zaborcza. Rozstawiała koty po kątach, ale nie w sensie zazdrości o mnie. Nie przeganiała innych z moich kolan jak niektórym się zdarza, nie była nachalna. Miałyśmy w ciągu dnia takie małe rytuały kiedy miałam czas wyłącznie dla niej i to jej wystarczało.
Maniusiu, zawsze będziesz w moim sercu.
mar9 pisze:Anka pisze:Niestety Zuzia Truciej Mamy wieczorem odeszła. Kolejna śmierć
. Ciężko.
Wciąż łapię się na tym, że szukam wzrokiem Maniusi albo zastanawiam się, co dać jej do zjedzenia żeby miękkie było.
Ale życie płynie do przodu. Futra żyją, brykają, potrzebują uwagi i serca.
Jerzyk oczarowuje każdego kto przyjdzie, wierzę, że ten kot znajdzie naprawdę dobry dom.
No i myślę o Charliem. Mar9, wiem, że jestem wariatka, ale to postanowione. Zawsze o persiku marzyłam, chociaż wiedziałam, że nigdy rasowego nie kupię. Charlie jakoś w sposób szczególny stanął na mojej drodze, i to w momencie właśnie takim.
Wierzę, że Maniusia nie ma nic przeciwko temu, że o nim myślę. Nigdy nie była zaborcza. Rozstawiała koty po kątach, ale nie w sensie zazdrości o mnie. Nie przeganiała innych z moich kolan jak niektórym się zdarza, nie była nachalna. Miałyśmy w ciągu dnia takie małe rytuały kiedy miałam czas wyłącznie dla niej i to jej wystarczało.
Maniusiu, zawsze będziesz w moim sercu.
Aniu, chciałabym aby moi znajomi i rodzina byli takimi "wariatami", życie wtedy byłoby o wiele lepsze i mniej byłoby kociego nieszczęścia
. Jerzyka, który pierwszy leci do miski i niemożliwe, żeby taki podniosły moment jak podawanie kolacji po prostu przespał w jakimś kącie. A więc - gdzie jest Jerzyk? Przeszukałam mieszkanie - nic. Korytarz - nic. Wyszłam do ogrodu, wołałam - nic. Już i tak zmęczona wystarczająco ostatnimi przeżyciami zaczęłam wpadać w panikę. Co się stało z Jerzykiem? Wyobraźnia zaczęła podsuwać mi koszmarne obrazy Jerzyka ciężko chorego czy wręcz nieżywego leżącego w kącie. Ale chodziłam po mieszkaniu i nawoływałam. W pewnym momencie wydało mi się, że słyszę jakiś odzew. Trochę mi inne futra zagłuszały tupotem, ale coś słyszałam. Skąd? Chodziłam, wołałam i nasłuchiwałam. I... zlokalizowałam - Jerzyk był zamknięty w bieliźniarce. Ufff. Musiał przesiedzieć tam całe popołudnie, bo faktycznie przed wyjściem coś wyjmowałam. Wlazł niezauważalnie, a że drzwiczki zamykam, nie mógł wyjść. Najpierw może było mu i dobrze, miękko, przytulnie. Ale jak usłyszał, że daję jeść, to chyba był mniej zadowolony. Jerzyk nie miauczy głośno, jest wogóle cichutki jeśli chodzi o głos, i dlatego ledwo go zlokalizowałam.
Zowisia pisze:Przezylam takich 'znikniec' kilka ... potworny stres ... ciesze sie ze Jerzyk znaleziony !
zo
Anka pisze: Oj tak, stres straszny. Zowisiu, miło nam widzieć Cię u nasZapraszamy też do wątku na kociarni gdzie Jerzyk poszukuje domku

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia, Silverblue i 21 gości