Przesiaduje z nimi rano, kiedy je karmie (specjalnie wstaje jeszcze przed 6) no i potem wieczorkiem jak wracam z pracy, daje jeśc i znów głaszcze, na zmaine kazdegoz osobna. potem sie troszke bawimy z Igorkiem i maluszki ida spac. No a potem przed snem znów je miziam. W tym tygodniu kłade sie spac po 24.
Irminka fajnie siedzi na rękach jak ja głaszcze i nie ucieka juz na widok ręki, ale z Igorem to najwiekszy problem bedzie. On bawic sie lubi, ale wyciagam rekę to ma przerazenie w oczach. Zylił mnie na poczatku, bo wszedzie go pełno, wychodzi naprzód jak ide z miseczka, ale od pustej ręki ucieka....Jest mały postęp, ale maciupki. Żadne jeszcze nie zmaruczło

Czekam na to jak na zbawienie!
Wiem, ze w tej klatce maja bardzo mało miejsca, ale boje sie je wypuścic, bo wtedy to bede je tylko stresowała kiedy bede chciała złapac, a nie sa jeszcze na etapie podchodzenia.
Mamunia za to wczoraj została wygłaskana, ale tylko po głowce i troszke po karczku, bo boję sie ją głaskac nizej, wydaje mi sie ze bolą ja jeszcze kości. Połaczyłabym maluchy z mama, miałyby wiecej miejsca, bo znikła by jedna kuweta, ale ona wyraźnie nie che miec z nimi nic wspolnego. Jak wczoraj Igor wyciagał do niej łapki przez kratki, to połozyła sie w kuwecie.
Widzę, że moje zabawy z Maluchami tez ja denerwuja i przeszkadzaja w wypoczynku. Moze jak sie lepiej poczuje to chociaz ja wypuszcze a maluszki beda miały cała klatke dla siebie.