rano pojechalam po kotki i........ i nikogo nie zastalam
polazilam troche w kolo ogrodzenia, ale nie weszlam i nie zgarnelam rodziny
po poludniu bylam na zastrzyk i umowilam sie ze jutro po nie przyjade
a wiec wizyta u weta przeniesiona jest na jutro
trudno
ale nic nie dzieje sie bez przyczyny, jadac do bielska zabralam malego kotka ktory blakal sie kolo schroniska, malizna ok 8 tygodni, zabralam go do transportera w ktorym mialy jechac kotki staruszki (!)
kotek pojechal ze mna do weta, wazy zaledwie 450gram a mial na sobie garsc wielkich pchel i druga ich odchodow!
zostal starannie odpchlony, dostal tez odrobaczacz
jest u mnie
jego zdjecia beda pozniej na ogolnym watku kociat zywieckich - banerek w moim podpisie