odebrałam Bezunie od Cammi i nie mogłam się nadziwić jaka jest wielka! (nie mówiąc już o tym, że Maciej pomylił kontenery i chciał zabrać drugiego towarzysza podroży) Aniu - to prawdziwy
wielkokot jest
Wracając zajrzeliśmy do rodziców i wypuściłam ją tam w pokoiku, żeby rozprostowała nóżki - i się zaczęło, zwiedzania, domaganie pieszczot, zaglądanie we wszystkie zakamarki i prośby o pokazanie miejsc niedostępnych. Potem jeden skok na parapet, na którym jest malutko miejsca na
wielkokotową pupcię, bo stoi tam mnóstwo kwiatów. Jako, ze Beza dziewczynką jest ciekawą świata, a kwiat ten uniemożliwiał swobodę ruchów - został brutalnie zrzucony na podłogę. Tak też zakończyła się nasza jakże miła wizyta w domu rodzinnym i wróciliśmy do siebie
Bezunia trochę zestresowana ilością kotowatych u nas, zamknęłam się z nią więc w pokoju. Zjadła i czeka na Ewcię.
Ania - bardzo Ci dziękuję za wszystko
i za prezent
zwiedzam
i jem, co by się moja Duża Tymczasowa nie martwiła
