Mam na imię Danka. Pierwszy raz piszę na forum i w takiej sprawie, więc nie za bardzo wiem jak zacząć...
Zwracam się z prośbą o pomoc na leczenie naszego Rudaska. Rudasek to kociak, który trafił do nas (do mnie i mojego narzeczonego) w maju zeszłego roku przez fundacje z Torunia, jako kociak bardzo potrzebujący stałego kochającego domku. Rudasek nie ma oczu, nie wiadomo czy od urodzenia, czy choroby albo innych nieszczęść. Poza nim mamy jeszcze trzy stałe kociaki, a może zostanie z nami jeszcze czwarte maleństwo, które znaleźliśmy 3 m-ce temu jako kilkudniowe niemowlę. Po roku Rudaskowi udało się zdobyć nawet akceptację naszego rudo-białego macho, który nie tolerował go na początku. Kociaki tworzą wspaniałą rodzinkę, z czego byliśmy bardzo szczęśliwi. Niestety nasze szczęście zmieniło się tydzień temu w strach i obawę o życie Rudaska.
Zaczęło się bardzo niewinnie, bo od drobnego kataru. Po paru godzinach były już ślinotoki, drgawki, ropne wydzieliny, a więc wszystko wskazywałoby na jakieś wirusy grypy, koci katar itp. … Kociak odmówił jedzenia i picia, stał się apatyczny… To wszystko w zaledwie parę godzin. Była to niedziela, więc na wizytę u sprawdzonego weterynarza musieliśmy poczekać do popołudniowego poniedziałku. Wet tak jak i my po dokładnym przebadaniu potwierdzi wirus grypy i zaczął podawać kotu antybiotyki i inne leki wzmacniające… Niestety już na drugi dzień okazało się, że leczenie nie dość, ze nie przynosi rezultatów to jest gorzej. W przypadku większości chorób wirusowych występuje gorączka, a u naszego kociaczka temperatura jest niższa. Ponadto kociak stopniowo przestał w ogóle poruszać się, załatwiać do kuwety itd. Kolejne wizyty i kolejne środki nie pomagały wyzdrowieć naszemu rudzielcowi. Objawy z jakimi kociak trafił to weterynarza ustąpiły bardzo szybciutko, teraz nie ma śladu po grypie, natomiast pozostał problem z apatycznością, odwodnienie, wycieńczenie organizmu, utrata wagi. W ciągu ostatnich 3 dni były momenty, ze kociakowi temperatura spadała do 36.5 stopni (dzisiaj wet przyznał, że kociak był już w stanie prawie agonalnym

Każda codzienna wizyta to koszt średnio 50zł, dzisiaj np. 80zł, jutro wiem, że minimum 70zł itd. A do wyzdrowienia jeszcze daleko...Wczoraj ze łzami w oczach obserwowałam Rudaska, który zebrał siły, poszedł dzielnie na chwiejnych nóżkach do kuwetki i wrócił do koszyka - miałam nadzieję, ze będzie lepiej. Dzisiaj ze łzami w oczach patrzę jak bardzo Rudasek próbuje się podnieść, próbuję iść i nie ma siły. :crying:
[b]
Wiem, ze na forum są ludzie o dobrym serduszku, wiem, że każdy ma podobne problemy, że wiele kociaków potrzebuje pomocy i wiem, że nie każdemu można pomóc. Nasza rodzina niestety uważa, że powinniśmy dać sobie spokój z ratowaniem Rudaska, bo przecież kotów jest dużo (tzn. będzie jednego mniej), więc na ich pomoc nie możemy liczyć, a jesteśmy bardzo zdesperowani.
A tutaj są linki do zdjęć naszych skarbów:), kiedy wszystkie były szczęśliwe i zdrowe
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f7c ... ad009.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/332 ... a2adf.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/907 ... 71666.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d16 ... 443d7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6f9 ... ca683.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/96e ... 4f0db.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ec8 ... 3f471.html