wydra pisze:Czy rodzaj zastosowanej umowy to rzeczywiście realny problem, wobec w dalszym ciągu występującego braku bezpiecznego DT dla wszystkich kotów z tej akcji,
Dla mnie nie. I dla fundacji to tez nie powinien byc problem jesli dostana kopie umowy jaka zazwyczaj podpisuje. Czyli uwazam, ze nie ma zadnego problemu z zadnej ze stron.
wydra pisze:które pochopnie podjęły się opieki nad kotem, a bardzo szybko okazało się, że nie są w stanie wydatkować najmniejszej kwoty, stanowiącej zaledwie początek koniecznych kosztów
Na Twoim miejscu nie pisalabym w ten sposob, bo nastepnym razem moze sie okazac, ze nikt nie wezmie kota na DT. Wydawalo mi sie, ze w tej sytuacji najwazniejsze bylo umieszczenie kotow w domach. Nawet jesli mialby dostawac tylko jedzenie. Sama widzisz, ze jest problem z tymi ktore zostaly.
wydra pisze:problemem dla mnie jest bardzo różna jakość opieki weterynaryjnej, jaka spotkała te koty zarówno we Wrocławiu jak i w DT (w wielu super - w kilku beznadziejna) - o tym jakie zabiegi i jaka kolejność w przypadku tych kotów byłaby właściwa również pisałyśmy z aamss w wątku, a w praktyce było różnie.
Żądanie czegokolwiek w tak krytycznej sytuacji uwazam co najmniej za niestosowne.. 30 persow nagle znalazlo DT. Powinnas sie z tego cieszyc raczej niz napadac na ludzi..
wydra pisze:do tej akcji na wniosek aamss dopisałam punkt o nieusuwaniu pazurów,
Czy tego nie obejmuje przypadkiem ustawa o ochronie zwierzat?
wydra pisze:TU I TERAZ zajmijmy się zabezpieczeniem losu kotów, które nadal nie mają dobrej opieki i diagnostyki, oraz adopcjami!!!!
A czym sie zajmuje? Kotka idzie do DS. W jej miejsce moglabym zabrac kolejnego. Chcialam tylko nawiazac do umowy adopcyjnej. Czy to nie dotyczy kotow?
wydra pisze:[color=blue][b]Chciałabym, aby ta akcja pokazała, że możemy zrobić coś dobrego i dużego razem - jednym frontem - bez awantur, zbędnych kwasów i dyskusji.... o niczym.
Zrobilismy juz duzo. I nikt sie nie klocil.. do tej pory..
Dobra. Chcialam dojsc jakos do ugody, ale widze, ze ktos tu sie zaczyna denerwowac. Nie bede pisac na pw, bo nie mam nic do ukrycia. Wszystko sfinansowalam z wlasnej kieszeni i wydam kota ze swoja umowa. Umowe moge przeslac do fundacji.
To tyle. Nie bede dawac komus do podpisu czegos takiego. Kolejnym niezyciowym zapisem jest tam punkt o zwrocie kota do fundacji. Czyli ktos z Wolsztyna ma jechac do Warszawy, zamiast oddac go mnie?
Te umowy moze i sa dobre na miejscu, ale nie w sytuacji, kiedy koty byly rozwożone po calej Polsce.
Dla mnie sprawa jest jasna - podpisuje umowe fundacji w przypadku, kiedy sluze jedynie jako DT na przechowanie kota, a fundacja ponosi wszelkie inne koszty. W moim przypadku kota dostalam od demi.
Nie bede wiecej zasmiecac watku.