Mała szylkrecia ponoć zniknęła. Nie wiem czy jednak ma gdziś dom, a chłodniejsze dni sprawiły, że zaprzestała wędrówek. Tak bym chciała myśleć i nabyć pewności, ale jakoś nie do końca umiem.
Na razie zmieniam tytuł wątku, bo nie wiem co dalej.
Towarzystwo ma się dobrze. Wylegują się ze mną na łóżku Miś (bylebym nie zapeszyła) zrobił się strasznie miziasty Szkoda, że weekend taki krótki, a jeszcze coś porobić trzeba było i nie można było spędzić pełnych 48 godzin miziając footrzaki.
Mam kociaka Ok. 2,5 miesięcznego (porównuję do Susie od Berni - mniej więcej taki sam). To malusia koteczka. Dałam jej na imię Dido (Dajdo).
Była mokra i troszkę brudna. Na razie jest zakwaterowana w łazience teściowej , która jest na razie w sanatorium. Niestety wraca już za kilka dni (jakoś początkiem przyszłęgo tygodnia). Ja naprawdę nie mogę tej kici trzymać u siebie w domu Oferuję zapłatę za odrobaczenie i szczepienie. Dam karmę cat chow kitten. Obiecuję pomoc w ogłaszaniu.
Kotka ma czyste oczy. Nie zauważyłam żadnego kichania. W ciągu pierwszych 15 minut załatwiła się do kuwetki. Uszka jej wyczyściłam, były trochę brudne. Zobaczymy czy coś tam żyje. Kotka skacze jak pchełka, z ogonkiem jak antenka zwiedzała pokoje jak ją wypuściłam, cały czas ma włączony traktorek, wspina się na kolana. Zero stresu.
Berni. kociaka przynieśli mi sąsiedzi. nie wiem dlaczego, nie wiem skąd wydedukowali. Na pewno nie jest to kociak urodzony u tych sąsiadów, bo oni kotów nie mają.
ładne to jedyna pociecha, plus to że szalone, nie boi się, sama ładuje się na kolana i non stop traktorzy i to jak głośno. I na oko jest zdrowa; dziś chcę pojechać z nią do weta, odrobaczyć ją i psiknąć frontlinem (niczego nie widziałam, ale mnie coś gryzło). No i muszę jakoś wynegocjować finansowe warunki przetrzymania małej w lecznicy. TZ jest dość stanowczy w kwestii tymczasów u mnie Mam nadzieję, że szybko znajdzie dom.