Lula i Spóła. Gospodarze oszaleli :D

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob wrz 06, 2008 18:42

Wczoraj sie okazało, że Lulla to dama i do jedzenia zabiera się tylko na zastawie...wkrótce zażąda naszych rosenthalów z kredensu...

A mianowicie kota przyniosła do domu myszę :twisted: , żywą na dodatek :evil: i wpakowała ją do swojej pustej miski. Zamierzała spożyć posiłek kulturalnie. Na mój gwałtowny sprzeciw (nie w kwestii kultury tylko rodzaju pożywienia) zareagowała nieżyczliwie, ale wyszła z myszem majtającym z pyska.
Za chwilę wróciła z myszem nadal majtającym, ale przynajmniej nieżywym i niepiszczącym, po czym...znowu wpakowała go do miski. Ponieważ ja się już pogodziłam z sytuacją, Lula kolacjowała przyzwoicie na zastawie, jak dystyngowana dama :) :P
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pon wrz 08, 2008 8:08

Witamy w deszczu!

Misia Pani na Włościach Total, już nie tylko warczy, kiedy Małe Rude zbyt się spoufala, czasem też na niego krzyknie 8O tak "nnmńrrau!" mniej więcej ;)
Nie lubi, kiedy Rikki czai się na nią i atakuje jej ogon- chyba potrafię to zrozumieć... :wink:
A dziś w nocy odbyło się oblężenie! To znaczy: Rudas siedział pod moim łóżkiem, tam, gdzie tylko on się mieści, za skrzynką na pościel... a całkiem niedaleko, tylko że nie mogła go dosięgnąć, siedziała Minia, pokrzykiwała i powarkiwała... nie pozwalając mu wyjść! Doigrał się wariatuńcio :) Musiałam interweniować, wysunęłam skrzynkę spod łóżka, mały wyprysnął i oddalił się na z góry upatrzone pozycje (kocie problemy nie poruszyły niestety Mężczyzny, wstrętnego potwora, który nawarczał na mnie- na mnie też warczą!- za robienie hałasu o 3 rano. No ale jak ja mogę spać, jak kot jest niezadowolony z życia??). Rikki nie rezygnuje jednak z prób zacieśniania kontaktów i co jakiś czas stara się zbliżyć do Ciotki- choć nie zawsze ma cela i spada ze stołów, blatów, krzeseł, parapetów, telewizorów i rowerów. Trzymamy kciuki ;)

Mizia zajada grzecznie wszystko, co dostanie, suche, mokre, wołowinkę, drób, ostatnio żółty serek został zaaprobowany. Głaskać się daje, ale ciągle się boi, mój dzik kochany :)

ps. właśnie zauważyłam, że użyłam w jednym poście trzech imion mojej (mojej! hahahahaha, jak się cieszę :1luvu: ) mojej Burej... Cóż, taki los naszych kotów- co jakiś czas któreś zostanie Słoniątkiem (jest to połączenie Słoneczka z Kociątkiem :wink: ), lub Kuchenką (ewolucja z Mruchenki, spotkało to z mojej strony Mirunkę :lol: )

Następnym razem będą zdjęcia!
A ja będę DT jak dorosnę...

_Elza

 
Posty: 158
Od: Wto maja 06, 2008 17:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 08, 2008 8:17

Elza, no na zdjecia bardzo mocno czekamy :). I współczujemy niewyrozumiałego Mężczyzny ;)

Ogrodniczka - :ryk:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon wrz 08, 2008 10:57

O dzieje się dużo jak można przeczytać. Kurcze co tej burej pannie odbija? Pewnie mały już jest za duży aby go traktowała jak dziecko i nauczona doświadczeniem woli go ostro temperować. Trochę mnie to martwi i mam nadzieję że dajecie radę :wink: . Jak nie ma otwartej wojny to jeszcze nie jest źle i najważniejsze, że mały ma to gdzieś.
Z jej imionami też tak miałam. Ona raczej reguje na ton głosu i nieważne co mówiłam, bo i tak wiedziała kiedy mówię do niej. Jej rozwinięte gastronomiczne upodobania mnie zaskakują. U mnie wybrzydzała: kurczak był do kitu, ser też i tylko suche wcinała ze smakiem. Nie ma to jak w swoim domu. Czekam z utęsknieniem na fotki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 08, 2008 17:37

Tymczasem, zanim Elza się zbierze najnowsze foty stada wiejskiego:

Kropenka wróciła do domu wytytłana...czymś???... nie wiadomo czym, ale wyglada jak Indianin:

Obrazek

A Lula faktycznie wieeelka, ale nadal uroczaśna:

Obrazek

Obrazek

I to by było na razie na tyle :)
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Śro wrz 10, 2008 13:04

Wczoraj Kicie zostały zamknięte na cały czas kiedy byliśmy w pracy, bo rano było chłodnawo i żadna z Dam nie przejawiła chęci wyjścia.
Efektem były dwa ogrooooomne qupale w kuwecie i obsiooorany chrzan (całe dwa korzenie) który leżał sobie na podlodze w kuchni celem (nomen omen) wysuszenia.
Nie chcę rzucać bezpodstawnych podejrzeń, ale podobno na miejscu zdarzenia znaleziono czarny wąsek... :roll:
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Śro wrz 10, 2008 13:25

No zaraz.
Kupale w kuwecie to chyba ok, ni? A gdzie by miały być? :twisted:
A co do chrzanu... Adoptowałaś kota z problemem siuraniowym, nie? To teraz cierp :twisted: :twisted: :twisted:

A poważnie - szkoda chrzanu :(

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro wrz 10, 2008 16:15

Uschi pisze:Kupale w kuwecie to chyba ok, ni? A gdzie by miały być? :twisted:


Nooo, po calym lecie to ja się odzwyczaiłam od sprzątania kuwety wewogóle, a z qupali w szczególności :wink: !!!


Uschi pisze:A co do chrzanu... Adoptowałaś kota z problemem siuraniowym, nie? To teraz cierp :twisted: :twisted: :twisted:


EEEE... tam. Wcale nie cierpię, bo mam chrzanu na łące w cholerę i trochę. Tylko tak sobie myślę, co jej się w tym chrzanie tak spodobało, że aż na niego nasiurała? Bo chyba nie zapach??? :roll:
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pt wrz 12, 2008 9:53

Uprasza się cudownie-ozdrowioną-ze-siurania Lulę o przekazanie telepatyczne na krótki dystans koleżance Zoi, że ma się opanować :twisted: :(

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Sob wrz 13, 2008 19:56

Zoisiu...o-pa-nuj-się !!! :)

Luluś i Kropenkuś mimo obrzydliwego zimna biegają po łąkach i polują...ale coraz częściej zostają rano w domu i wychodzą dopiero wczesnym popołudniem...jesień ![/i]
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pon wrz 15, 2008 8:17

Ktoś obiecał fotki i ... ni ma. Normalnie zrobię najazd na pewien dom na Kawiorach :wink: a jak tam wpadnę to sąsiadka z parteru będzie miała powody do wezwania policji :twisted: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 15, 2008 14:16

Tylko spokój może nas uratować...
Studentka na razie na obozie sie wyjazduje, więc fot niet.
Ale ja właśnie jestem u dziecek i : Misia obfuczała bezczelnego Rudego Co Dużo Je Bo Rośnie, bo jej skakał po głowie.
Przyszła do mnie, obwąchała, obtańcowała, ale do głaskania nie była chętna.
Jest cichutka, spokojna i ciągle nieufna w stosunku do obcych. Ale je jak smok i siiiiku robi jak siiiikawka, a qupale jak qupalawka.


A ja szaleję i załatwiam tysiące spraw bo w listopadzie znowu jadę na seminarium
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pon wrz 15, 2008 14:22

No dobra to ja się uzbroję w cierpliwość. A ona bije tego rudego czy tylko pyskuje? Z opisu wynika, że ją głodziłam (u mnie jadła jak ptaszek) :cry: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 15, 2008 14:23

ogrodniczka65 pisze:[...]i siiiiku robi jak siiiikawka, a qupale jak qupalawka.

:ryk:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon wrz 15, 2008 15:18

Sylwka pisze:Z opisu wynika, że ją głodziłam (u mnie jadła jak ptaszek) :cry: .


No, u nich też je jak ptaszek (można tak powiedzieć :roll: ). W końcu kondor i sęp to też ptaszki...
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 33 gości