Z szafy trafił na kociarnię, tam jeszcze się żalił, aż pewnego dnia przestał. Przestał miauczeć, chodzić, jeść. Znalazłam go dziś w szpitaliku.

Dawał się głaskać. Już nie buczał - chyba ochrypł od tego ciągłego żalenia się

Pojadł kilka ziarenek exigenta, potem skusił się na kitekata.
Nosiłam go na rękach, tuliłam, całowałam, mówiłam mu, że ma być dzielny, że musi być twardy, musi dać sobie szansę.


Jack był wielkim kotem. Teraz niknie w oczach, chudnie, czuć mu cały kręgosłup, kosteczki. Dziś dostał Peritol, może to sprawi, że będzie chciał jeść. Bez tego... zniknie.
Pękało mi serce, kiedy musiałam go odłożyć do klatki i zostawić. Patrzył na mnie kątem oka. On się poddał.
Ktoś kogo kochał pozbył się go, wyrzucił jak niepotrzebną rzecz. A on kocha, tęskni i nie potrafi dalej żyć. On się poddaje... Przez tę durną miłość do kogoś, kto nie był tego godzien.

Wpłaty dla Jacka

100zł Ruru
45,80zł bazarek Sis
razem: 145,80zł
Wydatki:
54zł - wkład Feliway
35zł - Calopet
30zł - badanie moczu, antybiotyk, immunodol
10zł - antybiotyk na tydzień
10zł - 2 badanie moczu
razem: 139zł