Chciałabym donieść, że nasz kochany TOZ nabył wczoraj moimi dłońmi drugą klatkę łapkę i 3 transportery. Mam nadzieję, że dzięki temu wszystkie "pożyczone" wrócą do swoich domów macierzystych
Stan techniczny, funkcjonalność oraz wygodę użytkowania transporterów natychmiast po ich dostarczeniu sprawdzili profesjonalni testerzy. Uwag i zastrzeżeń nie stwierdzono:

;
A dziś był szalony dzień.
Aż tak, że dwukrotnie miałam nie więcej niż pół godziny na zorganizowanie kota
Rano byłam na kontroli ze ślepaczkami. Króffka i whiskaska rokują, szaraczek niekoniecznie. Tj kropelki i maści niekoniecznie tu pomogą, trza by operować

Ale raczej kosmetycznie niż zdrowotnie, więc pewnie nic z tego...
Na dziś byłam wstępnie umówiona z panem "ze wsi" - założyłam, że jak okaże się być nie tego to nie dostanie po prostu kotków. Miał do niego pojechać kotek biało-niebieski ze szpitala i towarzyszący mu nieco mniejszy czarnulek.
Ale w dzień nie mogłam się do pana dodzwonić... Czułam, że przyjedzie (w końcu zwodziłam go już od pon

) ale przecież nic pewnego.
Ok 16 zadzwoniła pani, że potrzebuje ok 3 miesięcznego kocurka natychmiast. Ja chyba dość sceptycznie zareagowałam, ale pani wyjaśniła, że jedzie do mamy i miała zamówionego na dziś kociaka gdzieś w Zwierkach, ale tamta pani oddała go komuś innemu. A mama już się nastawiła, przygotowała itp. Wykonałam serię telefonów - jak na złość p. Wiotelka - poczta głosowa, Beatka - poczta głosowa.
Była p.Danusia, która rzuciła wszystko i pojechała przywieźć największego kicia.
Oddała i się cieszy strasznie bo o kicia od dawna nikt nie pytał a pani okazała się być fajna...
Ok 18 dostałam smsa od pana ze wsi, że cyt "tak jak się umawialiśmy" będzie dziś ok 19
No ładnie, a p.Danusia właśnie oddała "jego" kota.
Jest tam wprawdzie jeszcze czarnulek i 3 ślepaczki. Ale czarnulkowi samemu będzie smutno a ślepaczka trochę szkoda, bo może da się jeszcze troszkę podleczyć...
Na szczęście Tomasz na sygnale przywiózł mi swojego czarnulka, ja pojechałam wyciągnąć czarnulka ze szpitala.
Oba czarnulki własnie wniosłam na górę gdy przyszedł pan.
Nawet miałam karton, żeby kicie spakować
Ale pan powiedział, nie, no przeciez będą się bały tak po ciemku

i że ma w samochodzie transporter
Poszłam z nim żeby pomóc znieść kicie - faktycznie -miał transporter. Pomogłam mu złożyć - nówka, nie śmigany.
Pan powiedział, że zajechał do sklepu, żeby mieć trasporter i bezpiecznie kotki przewieźć

NO i miał pół bagażnika whiskasów i kitiketów
Naprawdę byłam pod wrażeniem - aż mi głupio było, że od poniedziałku nie mogłam się zdecydować...
Powiedziałam mu jeszcze o braciszku czarnulka szpitalnego - najgorszym szarym ślepaczku. Pan powiedział, że co do zapuszczania 3 rodzajów kropli 3 razy dziennie to on nie jest szczególnie specjalistą, ale jeśli kić miałby ochotę w przyszłości dołączyć do brata to kto wie... Oby tak było, bo panu dobrze z oczu patrzyło, a szaraczek nie rokuje za mocno, że jego oczko będzie normalne...