Była to "moja" pierwsza wystawa we Wrocławiu.
Co mnie uderzyło - ciasna sala - mało przejśc, ludzie się obijali o siebie. Przejscie z kotem na ring tym bardziej do sędziego, ktory miał stoli z tyłu to niezłe lawirowanie pomiędzy tłumem.
Nie wiem, czy nie lepiej by było większa ilośc wetów - dwóch to troche za mało.
Cieszę się bardzo ze był Zoo dragon

kupiłam co potrzebowałam - dziękuje
super, zę był sanabell - mam nadzieje, ze Pan przedstawieciel dotrzyma danego mi słowa
Jeśli chodzi o reszte organizacji, to nie mam nic do zarzucenia, wszytsko co potrzebowłam załatwiłam szybko i miło.
Dziękuje i napewno pojawię się jeszcze we Wrocławiu.
Zabolało mnie co zauwazyłam - Panią z persami i exo , która miałana klatce kartkę wyrwaną z zeszytu i napis TANIO
oraz panią od syberyjczyka nevki, kociak bodajze z klasy młodziezy. Siedzial w pustej klatce, bez firanek, spanikowany. A pańcia sobie biegała z koleżankami. Serce mi się krajało, jak patrzyłam na tego przerażonego kociaka. Paluchy norotycznie były wpychane, bo nie było żadnej siatki. A wystarczyłoby wziąść z domu budke
