No więc tak:
Ja swoją Szylkretkę uprałam

- z całym szacunkiem, ale podśmiardywało się kotu. Jest już wyczesana, z oczami i świerzbem walczymy.
Jak wiadomo advocatem potraktowana była.
Wetka kazali dobrze karmić i do ludzi doprowadzać. W poniedziałek pokazujemy się na krew + ew. szczepienie. Jeśli wszystko będzie grało przygotowujemy się do zębów.
Kot jest wyczesany kołtunów już brak. Pazury moze przytniemy, ale nie zauważyłam tragedii w tym temacie.
Jest izolowana - moja wetka twierdzi, że przy świerzbowcu TO KONIECZNE!!.
Dziewczyny to jest naprawdę zakaźne dla innych kotów ( dla ludzi też, ale w minimalnym stopniu). Wydaje mi się, że do zaleczenia ( 2 tyg ) kot powinien być izolowany......no ale róbta co chceta, tylko potem nie płaczta:-)
Dodatkowo się wymądrzę, ze zabiegu usuwania kamienia i zębów nie powinno się łaczyć ze sterylizacjami, kastracjami itp. Zabiegi wewnątrzgębne są bardzo bakteryjne. Sporo bakterii przedostaje się siłą rzeczy do krwioobiegu. Kastracja i sterylizacja osłabia kota.......i nieszczęście gotowe. Naprawdę lepiej wolniej a do celu. Ale znów, każdy ma swoje wizje....
Wracając do Szylkretki ( Banshee, Nefer, Pola??? - narady trwają ) z cichutkiej myszki, takiej co to przepraszam, że żyje wychodzi uciązliwy potwór. Pól nocy zawodziła, pól dnia spała i zaczęła od początku.
a. moze ona nie wie ze jest wysterylizowana? bo brzmi to tak hmm nawołująco......
b. albo zorientowała się, że mój dom jest zdecydowanie większy niż pokoj w którym mieszka....i Saaaaaama sieeeeeeeedziała nieeeeeee beeeedę:-)
No jakoś tak w każdym razie.