I już dziś biegałam, zrobiłam 5 km, na początek
Po pworocie neispodzianka, znów kałuża, tym razem Otis sika w drzwiach łazienki, tuż obok kuwety. Boi się nas, bo nie szczędzimy mu słów krytyki. Puszczają mi nerwy, cała podłoga w domu zasikana. Wczoraj przy sprzątaniu odkryłam kałużę pod łóżkiem. Myślałam, że nasz powrót rozwiąże sprawę, ale wcale tak nie jest. Pieniądze na feliwaya to wyrzucone za okno prawie 100 zł, mogłam pójść do kosmetyczki, na siebie żałuję

Jestem bliska wyrzucenia go z domu i zrobienia z niego kota podwórkowego. Nienawidzę go za to, że niweczy nasz dorobek. Fugi w kuchni są przeżarte moczem, nie pomaga nawet vitopar, są poprzebarwiane. Z dolnej łazienki już nikt nie korzysta, zrezygnowałam nawet z dywanika, przecież nie będę go codziennie prała. Co takiego się stało? Nie wiem, wyniki dobre, kryształów już dawno nie ma, coś się poprzestawiało w tej głupiej łepetynie...nie mam już siły...