Trucia-mama pisze:Niestety nasza jutrzejsza wizyta na Potokowej właśnie stanęła pod znakiem zapytania. Pan Doktor ma kłopoty rodzinne i nie wiadomo, czy będzie jutro w pracy
Pojechaliśmy nie mając pewności, że spotkamy się z Doktorem. Długo musieliśmy czekać, ale było warto. Teraz już wiem, gdzie w razie problemów, będę jeździć ze zwierzakami :!: , chociaż mam nadzieję, że nie będzie trzeba...
Doktor sam z siebie zwrócił uwagę na zapadnięte boki Zuzki i obejrzał jej łapkę. Do tej pory weci, twierdzili, że wychudzenie, to widać taka jej uroda, a jeżeli chodzi o łapkę, słysząc ode mnie, że to stary uraz, dalej nie interesowali...
Doktor stwierdził, że w łapce są przykurcze, pomasował, porozciągał i miałam wrażenie, że Zu stawiała tę łapkę przez chwilę trochę lepiej...
Według Doktora kotka wysterylizowana nie powinna mieć zapadniętych boków. Na 99% to wina tasiemca.
Wyniki wątrobowe w górnych granicach normy
Doktor powiedział, że biorąc pod uwagę wyniki sprzed 9 dni, to mamy naprawdę sukces.
Zu dostała zastrzyk na tasiemce i zalecenie przyjmowania Zentonilu jeszcze przez 2 tygodnie. Za 2 tygodnie - tabletka na odrobaczenie, a za kolejne 2 - badanie kału.
Mam spodziewać się wychodzących członów tasiemca podobnych do ziarenek ryżu
W sobotę i niedzielę qupale były - bez żadnych dodatków. Czekam z niecierpliwością
Mrucha oczywiście odrobaczam równolegle. Na zastrzyku byliśmy w sobotę u lokalnego weta.




na szczęście za moment wraca do "normalnej" skulonej pozycji... Wpadam w panikę. Muszę jechać, przez ten, właśnie ten nie inny cały tydzień mam kocioł = prowadzę zajęcia dla grupy ludzi i jestem "niezastąpialna". Dzwonię do rodziny czy zabiorą Zu do weta. Popsuł im się samochód...
