(KRK) Czesio odszedł

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 04, 2008 20:53

Pamir, spokojnie - żeby Cię ocalić przed popełnieniem przestępstwa zamiast tradycyjnie zacząć dzień od miau, zacznę od mojego banku :twisted:

Czesiowy nosek został zakropiony gantamecyną, a do pyszczka wcisnęłam biostyminę z trilacem (kolejna szrama - nienawidzi wkładania mu czegokolwiek do pysia :( )Tym razem szynkę tylko powąchał. Wypił trochę sosu własnego z tuńczyka.
Syn patrzy na mnie jak na sadystkę, a i ja tak się czuję, kiedy muszę Czesia za ten biedny karczek podnosić i wpychać mu różne świństwa...

Musżę zjeść drugie śniadanie i zrobić na jutro dwie zawalone fuchy. Odmeldowuję się więc.
Dziękuję wszystkim za dziś.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 04, 2008 21:20

Kup saszetke Gourmeta i wycisnij sos z niej( duzo go jest) .Mysle ,ze czesio ulegnie mu i biostymine bedziesz mogla dodawac do sosiku .
RC seria- Pure felina -wszystkie koty mowia ze jest bardzo smakowita.Moze chcialby rozmoczona jesli sucha ciezko mu jesc?

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw wrz 04, 2008 21:26

Bungo, nie musisz podnosić za biedny karczek. Naprawdę. Są znacznie delikatniejsze sposoby podawania kotu lekarstw do pyszczka, niż te propagowane przez Twoją wetkę. I przede wszystkim - mniej stresujące kota sposoby.
Myśce przez kilka miesięcy codziennie podawałam po dwie tabletki do pyszczka - gdybym robiła to w taki sposób, zamieniłabym jej życie w koszmar. A po co, kiedy można inaczej, spokojniej?

Chcesz instrukcję? Powiedz tylko słowo.
Opisywałamten sposób kiedyś w wątku bubora - niestety, w takim galopującym wątku jest nie do odnalezienia.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw wrz 04, 2008 21:31

Ewa, bardzo poproszę o instrukcję

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 04, 2008 21:39

Nordstjerna, napisz proszę. Ja też chętnie przeczytam, człowiek się całe życie uczy przecież :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 04, 2008 22:02

Basiu, nie było mnie cały dzień, teraz zajrzałam. Jeżeli masz siłę i nie śpisz- zadzwoń.
Ja bym sie tak strasznie niejedzniem nie martwiła, wczoraj jadł jak na Czesia możliwości dużo, on chyba odreagowuje całą sytuację, stres ma niemały, jak człowiek ma stres, to też śpi i nie je.
Zostaw coś koło pysia w miseczce dobrego, rano pewnie nie będzie.
Martwię się o Ciebie.
A Czesio da radę, zobaczysz.
Dobrej nocy.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19170
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw wrz 04, 2008 23:01

No to tak:
Klękamy na podłodze (albo na łóżku :P , w każdym razie siad klęczny ma być), bierzemy delikwenta między kolana, ogonem do siebie, tak, żeby nie był w stanie się cofnąć. Cały czas, od początku: głaszczemy, piukamy, przemawiamy czule i uspokajająco. To bardzo ważne!

I wszystkie te czynności staramy się wykonywać spokojnie, powoli, bez szarpania kota, bez nerwowych ruchów, starając się samemu wewnętrznie wyciszyć. Kot odbiera nasze emocje i zdenerwowanie człowieka bardzo mu się udziela.

Podtrzymujemy koci pyszczek od spodu, lewą ręką, jednocześnie blokując przód kota, żeby nie mógł uciec. Głaszczemy itd.
Następnie lewą ręką naciskamy na policzki za kłami, otwierając pyszczek. Najlepiej jeśli uda się otworzyć szeroko i tabletkę podać na nasadę języka.
Wtedy zamykamy pyszczek naciskając żuchwę i trzymamy tak długo, aż kot w widoczny sposób przełknie. W trakcie tego etapu: całujemy w nosek, drapiemy między uszkami i pod bródką, opowiadamy rozmaite ple ple, jak to kotka kochamy i chcemy żeby szybko wyzdrowiał; opcjonalnie zatykamy własny nosek, jeśli delikwent śmierdzi jak nieboskie stworzenie. ;-)

Głaszczemy, drapiemy pod bródką, między uszkami - i tak dalej.

Doskonale się sprawdza metoda, którą kiedyś "sprzedała" Agn, żeby tabletkę okleić ugniecioną kulką z chleba, dla poślizgu posmarowaną olejem. Chleb "odcina" paskudny smak, a olej daje poślizg. Przy odrobinie wprawy efekt jest taki, że kot zdziwiony oblizuje się ze smakiem (po oleju). Sylwka jeszcze dodatkowo wstrzykuje do kociego pyszczka odrobinę wody ze strzykawki, żeby mieć pewność, że tabletka została połknięta. Ja tego w przypadku Myśki nie mogę stosować, bo przy jej wadzie przełyku mogłaby się zakrztusić, ale przy innych kotach to się sprawdza.

Podawanie wszelkich płynów i past wygląda podobnie, tylko trauma dla kota większa, bo nie da się paskudztwa zamaskować chlebem.
Warto takie czynności często ćwiczyć "na sucho, bez tabletki, tylko z samym chlebem albo czymś smacznym, żeby nauczyć kota, że nikt nie dybie na jego życie. ;-)



Brutalnego pacyfikowania kota (zwłaszcza chorego) bez potrzeby i uzasadnienia nie toleruję i tępię, kiedy tylko mogę. "Twoja" wetka kiedyś nam pokazywała, jak karmić kota na siłę ze strzykawki (na szczęście nie na naszym kocie :evil:) Robiła to w potwornie brutalny sposób, który przywodził mi na myśl bezduszne pielęgniarki w pewnym zakładzie opiekuńczo leczniczym. Sposób niewątpliwie skuteczny, żeby to zrobić szybko i "taśmowo" , ale odbywało się to kosztem ogromnego stresu kota potraktowanego w ten sposób. Przy ogromnej większości kotów nie ma takiej potrzeby, a robiąc w ten sposób tylko utrudniamy sobie życie na przyszłość, bo kot nabiera trwałych urazów. Zresztą, ten sam kot potrafi zachowywać się diametralnie różnie u różnych wetów - u jednego nie pozwala się dotknąć, u innego na stole mruczy i jest łagodny jak miś pluszowy. Kwestia podejścia.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw wrz 04, 2008 23:29

Ja przytrzymuję koty za skórę na karku przy podawaniu leków-ale według mnie nie jest to brutalne (właśnie na próbę chwyciłam perłę tak jak do podawania tabletek-zupełnie nie zareagowała). Tylko że nie podnoszę, a jedynie trzymam i to niezbyt mocno.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 05, 2008 0:20

Newsy od Świrka:
dostał Advocata, po którym miał trochę rzadsze kupy, ale - robali nie było widać. Apetyt się trochę ustabilizował, je, ale nie rzuca się już na jedzenie i nie wyjada wszystkiego z miseczek - nie wiem, czy to po Advocacie, czy po prostu zapchał już głód z ulicy. Ulubiona potrawa: kurczak gotowany. Surowe mięso traktuje z dystansem. Puszki lubi, suche Sanabelle też.

W uszach nadal kopalnia świerzba, postępy mizerne, ale może Advocat trochę przyspieszy eksmisję lokatorów usznych :twisted:
Przy czyszczeniu uszu wierci się niemiłosiernie i wyrywa, ale jednocześnie mruczy :roll:

Maluch nie mieszka już w łazience - ma nową izolatkę w pokoju współlokatorki. Czyli mieszka z ludziem i teoretycznie powinien przestać tak straszliwie miaukolić.
W praktyce - nadal się drze :roll:
I...
w łazience zauważyłam, że posikiwał w paru miejscach :?
Mocz raczej nie śmierdzi kocurem, i mam nadzieję, że to tylko wpadki (zdarzało mu się też przewrócić i wysypać kuwetę, bo on bardzo żywy jest :roll: )
Jeśli się powtórzy - zbadamy.

Dziwny to kot.
Sprawia wrażenie, jakby sam nie wiedział, czego chce. Np. pcha się na kolana mrucząc donośnie, przytula się przez 2 minuty, po czym zaczyna miauczeć i miaucząc błyskawicznie włazi na szafkę, potem na parapet, i próbuje wyjść przez szybę :roll:
Je komentując głośno :roll:
Ale jednocześnie jest bardzo słodki, kontaktowy, domaga się non-stop uwagi, dotyku. Ósemkuje wokół nóg, włazi po spodniach na kolana, pcha się pod dłoń, bardzo namolnie usiłuje dotknąć nosem twarzy głaszczącego człowieka.
Taki... specyficzny słodziak, powiedziałabym ;)

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Pt wrz 05, 2008 4:39

no, to prawdziwy " Świrek"....potrzebuje uwagi, jak zrozumie ze jest bezpieczny to sie uspokoi, gadac pewnie będzie zawsze, ale moze mniej :wink:


Czesiulek mnie martwi i Bungo mnie martwi , ze się tak martwi o Czesia.ja tabletki krusze i podaje w jedzeniu, troszke tuńczyka, najlepiej rano jak koty sa głodne, wtedy dają się " nabrać" i zjadają ładnie lek, ale wiem, że nie każdy kot daje sie tak "oszukać".....trzymam kciuki za Czesia, zeby dzisiaj był lepszy dzień dla niego i dla Bungo!
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pt wrz 05, 2008 5:34

Sposob wkladania tabletki do gardziola jest skuteczny ale wymaga jednak troche wprawy by kota nie zadlawic ,to samo z podawaniem plynow ze strzykawki .W przypadku mojego Ebiego-strachulca oba sposoby bylyby rowniez ogromnym stresem . Ja jednak preferuje podawanie w sosie saszetkowym. Odrobina sosu+lek na spodeczku ,potem w nagrode dostaje reszte sosu. Leki najlepiej podawac rano kiedy kota wstaje glodna . Mam nadzieje,ze czesio w koncu nabierze wiekszego apetytu ,trzeba chyba po prostu trafic w jego gust albo tak jak bylo powyzej ,zostawiac mu miche na noc.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt wrz 05, 2008 7:48

A jak pan Czesław? Zjadł coś?
Może zamiast piersi kurzej, troszkę dobrej, pysznej wołowinki, drobniutko posiekanej, na poprawę apetytu?
:)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 05, 2008 7:58

Czesio mam nadzieje żes juz po sniadanku. :ok:


Ja niejadkom rozcierałam przez sitko rc conv meisny z ciepłą wodą i stryzkawkę po odrobince do pyszczków.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt wrz 05, 2008 8:07

Właśnie, Bungo, jak dzisiaj nasz ulubieniec?

I w kwestii tabletek - jasna sprawa, że najlepszym wyjściem jest przemycić w czymś jadalnym. A inne sposoby - tylko w sytuacji koniecznej. Niestety część leków ma smak nie do zaakceptowania przez kota i metodą mieszania ze smakołykiem można tylko kota do danych smakołyków zniechęcić na zawsze.

U nas np. część stada probiotyki pasjami wchłania z talerzyka, a te same podane strzykawką są ohydną trucizną. Po dobroci - są akceptowane. Natomiast w kilku przypadkach tymczasy bezpowrotnie przestały lubić np. gerberka za próby mieszania go z enterofermentem. Ale próbować trzeba, bo to jednak najmniej stresująca metoda, zwłaszcza przy dłuższym cyklu podawania leku.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt wrz 05, 2008 8:39

Kochani, dziękuję za wszystkie rady i mam ogromną prośbę - jeśli robię coś nie tak, jeśli zawalam, to piszcie bez zahamowań, tu albo na priv. Zrobię wszystko, żeby Czesia ratować i nie obrażę się za żaden ochrzan.
A piszę to wszystko płacząc, bo z Czesiem jest bardzo źle. Nic niejadł o półtorej doby, nic nie pił od 19 godzin. Od wczorajszego wieczoru prawie się nie rusza i znów spi w pozycji na brzuszku. Podanie jakiegokolwiek leku w jedzeniu jest więc niemozliwe, bo gdy podsuwam talerzyk odwraca głowę, a kilka razy miał odruch, jakby się krztusił lub wymiotował. Poduwałam mu kolejno: sos z gourmeta, kit-kata, rozmoczone chrupki różnego rodzaju, wodę z walerianą, żółtko - samo i z sosem z tuńczyka, sos z tuńczyka, mleko skondensowane samo i z wodą, surowego kurczaka i surową rybę. Nic.
Na 11 idę z nim na kroplówkę.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości