hehe Bobcio był moim ulubiencem
A tak w temacie Komandora Kocia ....mój urlop sie zbliża.
Wylatuje w srode w nocy , wracam po 12 dniach.... Komandor Kocio zostaje sam....
No ok - nie sam

opieka zapewniona, braciak dostal klucze - min 1 x dziennie wpadnie nakarmi, napoi a prawdopodobnie przez pare dni pomieszka u mnie. Zapasy zwirku i jedzenia pietrzą sie na szafkach w kuchni

, telefon do 24 godzinnego weta (tfu! tfu!) przypiety centralnie do lodówki...
Instrukcja co dawac Kociowi, czego nie dawac, jak miziac a jak nie miziac , gdzie na spacerki wychodzic , na co pozwalac a na co nie - starannie wypisana w punktach i tez juz czeka na przyklejenie w widocznym miejscu...
Ale ja nadal odczuwam niepokój i mówie Kociowi na ucho zeby sie nie martwił i ze pani wroci.... nie wiem co z tego do niego dociera pewnia raczej uwaza mnie za wariatke
