plan łapankowy w 100% wykonany - na umówione 4 szt udało nam się złapać 4 - bardzo się cieszyliśmy kiedy po brzegi wypełnionym samochodem podjechaliśmy do Sowy - tym bardziej, że wśród złapanych jest mała burasia z chorą nogą.
Maleństwo bardzo utyka, boimy sie najgorszego, czyli złamania, ledwo dawała radę wspinać się na drzewo - p. Ewa (karmicielka) mówiła, że tak jest od wczoraj, ale mała nie dawała do siebie podejść. Czekamy jak na szpilkach na wieści z lecznicy.
Wieczorem będziemy wiedzieć co tym razem udało nam się złapać - na miejscu niewysterylizowanych jest około 6 kotów i matka, która ma w tej chwili noworodki.
Na miejsce wróciły już kocurki i koteczki przechowywane u Andorki - nie ukrywam, ze to skarb, ta Andorka
Pani Ewa była tylko zaniepokojona, bo obserwowała kocurkowe uszy nacięte i myślała, że coś sobie biedaki zrobiły, że mają ponacinane
Trochę zdjęć
pinginów jest okoo 5-ciu - ciężko jej odróżnić
ta czarna, niemal alabastrowa koteczka boi się klatki
ten kocurek jest już wykastrowany, mimo to wiecznie włazi do klatki
to bure maleństwo to właśnie to z chorą nóżka, było bardzo apatyczne, całe szczęście skusiło się i weszło do klatki
pingwinowaty
murkowi mieli niezłe kino akcji - w dole stały klatki
Żuczek - czyli ojciec dzieciom (jest jeszcze pingwin ale nie przyszedł na kolację) Żuczek jest kuternóżką, radzi sobie jednak świetnie
i sesja łapankowa
