Dziś cała rodzina niewyspana, bo mały cudak, choć bardzo kochany, ma jedną wielka wadę - drze ryj niemal bez przerwy. Wyje jak pacior od bechet - bez powodu, bo słychać go jak coś chce, albo czegoś nie chce, jak bawi się myszką, albo goni własny ogon. Milknie tylko kiedy je, no i kiedy śpi, ale to akurat zdarza mu się rzadko.
Na większość nocy poświęcił się mój syn, ale o 6 padł iprzejęłam dyzur. Mały w nocy zrobił siku na podłogę, ale o 6.30 udał się do kuwety (i to ogólnej, a nie małej dla niego przygotowanej w pokoju), gdzie zwalił sporą i bardzo prawidłową kupę. Druga - sprzed chwili była juz gorsza, bo luźna, ale w przyzwoitym kolorze i jest zapewne wynikiem podania mu mleka z wodą. Świrek nie chciał pić wody, więc spróbowałam z mlekiem rozcieńczonym wodą, bo kociego mleka na stanie nie posiadam. Wyżłopał dwa spodeczki
Wcina wszystko - suche, mokre, kurczaka. Ślicznie bawi się myszką. Już podchodzi do głaskania i natychmiast zaczyna mruczeć. Luśka syczy i warczy na niego, ale mały to olewa. Bungo trzyma dystans, ale już zaliczyli noski.
Kiedy przestanie się drzeć, będzie idelanym kotem.