Odświeżam wątek. Ciągle na czasie.
Codzienna walka o koopala trwa. Czopki na okrągło.
Jeśli nawet nic nowego mądrego do napisania nie mam, to będę się tu żalić.
Dla Kitusia koopal to być albo nie być.
Parę miesięcy temu znowu miał płukane jelito, nie czuł się po tym dobrze. Ale to mu uratowało (po raz kolejny) życie.