E, o Buni wiele można powiedzieć, ale biednym koteczkiem to ona zdecydowanie nie jest

Jest najbardziej rozpieszczanym i kochanym kotem w domu. Oczywiście to wina TŻta, bo ja z tych sprawiedliwych i każdemu po równo
No ale wracamy do tematu wątku czyli małej Maciejki. Trzymamy dietę, tylko gotowany kurczaczek i intestinal. Kupka wczoraj była brzydsza i rzadsza niestety, chyba wracamy do smecty.
Ważyłam dziś małą na wadze naszej, kuchennej. Wiem, że to inna waga, nie wiem jak z dokładnością, ale wydaje mi się, że mała ciut przybrała. Boję się jednak ucieszyć. Czekamy do poniedziałku lub wtorku (bo zapomniałam, że kilka tygodni temu poniedziałek miałam już zaplanowany i nie wiem, czy zdążę wrócić do 20) i idziemy do kontroli do weta. Zobaczymy co powie na malutką.
Wypuszczamy ją czasem z klatki... Wszystkie koty siedzą na wysokościach lub z bezpiecznej odległości obserwują małą. A ona biega, wariuje i bawi się czym popadnie, ogon ma jak wiewiórko, serducho jej wali i szaleje

Wtedy wygląda jak zdrowy szczęśliwy kociaczek.