Ja kapie tylko w ostatecznosci, bo to dla mnie zwykle wieksze przezycie niz dla kocich

. I chodze potem cala roztrzesiona... Krowki kapane byly raz, na samym poczatku, bo bardzo brudne i smierdzace byly. Eh, trzeba bylo trzymac je sila. Daisy z kolei byla kapana trzykrotnie w swoim prawie 2-letnim zyciu, i baaaardzo sie jej to nie podobalo.
Na pewno dla kota jest to powazny stres, i nie nalezy bez potrzeby powtarzac. No i dobrze sie przygotowac - Ci, ktorzy radza zawczasu np. odkrecic szampon, maja racje
