Znam takie przypadki
Matka mojej pierwszej kotki zostawiła nam naszą kicię w domku, a sama wróciła do reszty kociąt.. ją sobie wprawdzie wybraliśmy (bura, najmniejsza, najbrzydsza

, najsłabsza), ale skąd matka o tym wiedziała??
Później nasza mała w dniu oddania ostatniego jej kociaka, przez cały czas karmiła na pożegnanie swojego trzymiesięcznego synka. A też listu do niej nie pisałam..
Nie mówię już o tym, że co piątek od 15 oczekiwała przy bramie naszej działki rekreacyjnej na weekendowy przyjazd "miastowych" opiekunów..
Obecny mój kocur wzięty na ręce został na nich bez ruchu, wpatrzony we mnie, zresztą ze wzajemnością

Moja kolejna bura miłość..
My nawet nie wiemy ile te kotuchy rozumieją
