» Śro sie 27, 2008 6:31
Rudy miał dostac na noc troche Convalescensa, to dostał i nie zwymiotował (zastrzyki przeciwwymiotne). Poszedł spać do szafy, a o pierwszej przyszedł do łóżka. Nie mógł sobie znaleźć miejsca. Mruczał cicho, cały czas miał szeroko otwarte oczy. Wszedł na mnie, potem na posłanko, na moją podusię, na moja głowę, na posłanko, między mnie i TŻa, na moją rękę, na posłanko, na moja klatkę, pomiedzy mnie i TŻa, na podusię, na posłanko. Potem usiadłam, bo pomyslałam, że może chce na kolana. Przyszedł na kolana, ale tez pozycji nie mógł sobie znaleźć, w lewo, w prawo, na posłanko, znów na kolana, przytulić się, a może nie, może na posłanko, albo na podusię, nie, lepiej na kolana, może jednak gdzie indziej, poszedł położył się miedzy moimi nogami, w prawo, lewo, może jednak podusia, nie lepiej nogi. Zachciało mu sie sioo (chyba) i poszedł do kuwety po drugiej, a potem juz nie przyszedł, tylko wlazł pod łóżko. Dzis rano sobie tam leżał, TŻ chciał go pogłaskać, wyciągnął, pogłaskał, włożył do szafy, ale Rudy wrócił pod łóżko. Wyciagnę go dopiero za godzinkę i pojedziemy.
Myslałam, że on juz czuje, co nadchodzi, że chce jeszcze nas poczuć (wiec może nam wybacza), że chce usnąć i odejść blisko nas... TŻowi z kolei wydawało się, że on chce za wszystko podziekować...