
Ale to jeszcze trochę, bo teraz dopiero się u mnie pojawił i zastanawiam się jak to młode kocie nazwać.
A teraz kitkowe oswajanie rozpoczęte z rozmachem. Właśnie po raz pierwszy od jego przybycia ok. 18tej do niego zajrzałam, a tam siedzi takie skulone, wystraszone stworzenie wciśnięte w kąt pod biurkiem. Położyłam się obok i pogadałam. Nie reagowało stworzenie panicznie to zaczęłam głaskać po łebku. Po chwili wyglądało na nawet zadowolone

Jedzonka ani wody nie ruszyło. No to wzięłam chrupka i do pyska wsadziłam. Chwilę siedziało i patrzyło na mnie z minką "i co ja mam z tym zrobić?" po czym pochrupało i zjadło. Ożywiło się, więc miseczkę pod nos wsadziłam. I się zaczęło. Szamał tak, że sobie prawie ząbki powybijał o miskę. Wody dalej nie chce.
Ale teraz siedzi sobie w kuwecie, miska prawie opróżniona i już nieco odstresowany.
No i pierwsze zdjęcia. Bez lampy, żeby nie wystraszyć, więc trochę mało wyraźne. Ale przynajmniej widać, jaki cudak fajny z tego wyrośnie jak się umyje i wyluzuje



Zdjęć będzie więcej jutro, jak naładują mi się bateryjki do aparatu
