Gunia po paru godzinach wylazła z kontenerka i - wzorem innych tymczasów, które mieszkały w tym samym pokoju - zadekowała się w szafie. Na razie nie je, nie pije, nie siusia. Ale mam nadzieję, ze się powoli przyzwyczai.
Gdyby nie Dorcia, to w ogóle gunia nie zostałaby zabrana od Anetki i zostałaby tam na stałe

Oczywiście, transporter wzbudził popłoch, ale Gunia nie bardzo miała gdzie uciekac. Pobiegła na swoje posłanko w regale, nasyczała groźnie na Dorcię i zamachała łapą, ale dorcia nieustraszona zarzuciła na Gunię sweter (ten, na którym Gunia cały czas spała) i złapała ją, ja przytrzymałam pionowo transporter, Gunia została "upuszczona" w dół, zatrzasnęłysmy klapę i po sprawie.
Na razie jest wystraszona, zobaczymy, co będzie dalej.
Chcę bardzo gorąco podziękowac wszystkim - gdyby nie zdjęcia Guni wykonane przez pisiokotka, gdyby nie alarm, który podniosły Femka i pisiokot w sprawie Guni, gdyby nie pomoc Femni, Iwci, annskr w łapance (annskr pewnie nawet nie wie, że tylko dzięki jej transporterowi Gunia mogła byc złapana), gdyby nie CoolCaty, która ją leczyła i obrywała łapą, gdyby nie tymczas u Femki - koteńka nadal łaziłaby z chorymi ząbkami i sierścią wypełnioną milionem insektów. A teraz może wreszcie Gunia będzie miała prawdziwy dom. Taki, o jakim zawsze marzyła...