Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 19, 2008 7:48

mar9 pisze:jest caty :lol: jest bajusia :lol:


Jest, jest, hurra :dance: :dance2:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 19, 2008 13:12

A jabłka po złociejowsku jutro pojawią się na bazarku - jakiś zabłąkany Skrzat wygadał mi tajemnicę produkcji...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 19, 2008 13:59

MIAULINA wypaplała :), jak to Miaulina :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto sie 19, 2008 15:50

dzielna Miaulina :lol: Niech dalej papla z pozytkiem dla bazarkowiczów :lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 19, 2008 21:35

Kiedy słoiki napełniły się bursztynowo-złotym musem Babcia Tekla wyjęła z szuflady nieduży zeszyt i położyła go na stole.
- Kajet Kociamy – powiedziała.
Przyjrzałem się uważnie zeszytowi i od razu rozpoznałem zniszczoną, brązową okładkę z miedzianymi okuciami na rożkach.
- Z jednej strony – Babcia Tekla otworzyła zeszyt – są przepisy. Marmolady, konfitury, dżemy, ciasteczka…A z drugiej…
Z kredensu dobiegło cichutkie prychnięcie, jak gdyby ktoś parsknął cichym śmiechem.
- Z drugiej strony mamy ziołowe herbatki, rozmaite mieszanki, domowe tabletki na kaszel…
Spojrzałem z ukosa na kredens.
- Niektóre z tych przepisów są zupełnie nieznane – zakończyła babcia Tekla, – ale zdążyłam wypróbować parę i wydaje mi się, że są dosyć skuteczne…O, ziołowa herbatka na uspokojenie, z melisą i szałwią…
Z kredensu dobiegł cichy chichot.
- Jak widzę zdążył się pan przyzwyczaić do Miauliny. Niektórzy reagują na nia dość dziwnie…
- Nie wszystkie koty są tak rozmowne – powiedziałem, stanąłem na niedużym, drewnianym stołeczku i pociągnąłem koniuszek ogona.
Miaulina na powrót zawinęła ogon i spojrzała na mnie spode łba.
- Kiedyś opowiem panu, jak wprowadziła się do mnie – rzekła babcia Tekla i wepchnęła zeszyt na dno szuflady.
Spojrzałem za okno. Ścieżką w stronę lasu szła grupa dzieci. Na samym końcu szła wychowawczyni trzymając za rękę małą rudowłosą dziewczynkę.
- Koniec spokoju – jęknęła Miaulina i zasłoniła nos łapką.
- Koniec nie koniec, ale jabłka się w tym roku nie zmarnują – rzekła babcia Tekla i sięgnęła po koszyk.
Wyszliśmy za dom, gdzie w świeżo skoszonej trawie stały stare, poskręcane jabłonie. Między liśćmi czerwieniły się dorodne jabłka, a wśród gałęzi uwijały się wróble.
Koszyk napełnił się szybko i kiedy zegar na ratuszowej wieży wybił południe Babcia Tekla postawiła na stole nową partię słoików.
- No, zajęcie na wieczór gotowe…przyjdzie Bajanna i skończymy przed północą…wie pan, mamy zwyczaj pomagać sobie, znamy się od tak dawna…
Babcia Tekla usiadła przy stole, oparła głowę na splecionych dłoniach i zamyśliła się.
- Tak sobie próbujemy zachować dawny czas.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, w której słychac było jedynie wróble za oknem i mruczenie Miauliny.
- Pora na mnie – powiedziałem.
Babcia Tekla wybrała największy, najbardziej pękaty słoik i wręczyła mi go uroczyście.
- Najlepiej smakuje z ciastkami owsianymi – powiedziała.
Wyjęła z kredensu szarą, papierową torebkę.
- Mam jeszcze kilka – dodała. – i jeśli zaczeka pan jedną chwilkę pójdziemy razem. Musze zanieść sok z buraczków do domu w parku. Luiza…to długa historia…
- Widzę, że jest tu sporo długich historii – powiedziałem.
- Tak – przytaknęła starsza pani. – Ale chyba zostanie pan z nami na dłużej, prawda?
- Prawda – zgodziłem się.
Babcia Tekla spojrzała na mnie niebieskimi oczyma.
- Wszyscy chwalą sobie wieczory przy moim piecu – uśmiechnęła się, – choć prawdę mówiąc w domu w parku jest równie miły piec…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro sie 20, 2008 7:21

Dużo dłuuuugich historii :dance: :dance2:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 20, 2008 13:59

madziaki pisze:dzielna Miaulina :lol: Niech dalej papla z pozytkiem dla bazarkowiczów :lol:

No tak, fakt: to Miaulina Ince zapodała - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3405363#3405363 (caty, wybacz prywatę, jeśli możesz :))

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 20, 2008 19:12

Czas płynął dalej.
Prace we dworze przebiegały błyskawicznie i kiedy zdun staruszek, – którego przypomniałem sobie jak przez mgłę i który był równie stary jak wtedy, gdy przyjechał pewnego jesiennego wieczora, aby wyczyścić kominy – rozpalił w piecu ogień, zajrzał do paleniska i cmoknął z uznaniem dla swej pracy – poczułem, jak stary dom budzi się do życia. Zatrzeszczały polana, zaszumiało w kominie i cug powietrza porwał w górę złocisty płomień. Wincenty ukradkiem otarł łzę wzruszenia, a i ja poczułem, jak nieznacznie wilgotnieją mi oczy…
Babcia Tekla postawiła na stole dzban z kruszonem i półmisek z plackiem ze śliwkami, a dzieci, które specjalnie na tą uroczystość ubrały odświętne ubrania odśpiewały głośno „Sto lat ”. Drewniana podłoga skrzypnęła z zadowoleniem, a ponad stuletnie ściany błysnęły w świetle zachodzącego słońca.
- Szanowny panie Kleofasie – rzekł burmistrz stukając łyżeczka o brzeg spodeczka. – Szanowny panie Kleofasie, nieoceniony pomocniku, miły przyjacielu…Tak oto dzięki panu dwór powraca do krajobrazu naszego miasteczka…dwór, miejsce, od którego wszystko się zaczęło, u stóp którego zaczęły wyrastać domy…Przybył pan do nas jak dobry czarodziej…
- Raczej strzygoń – mruknęło coś pod ławą i zauważyłem koniuszek ogona.
Reszta mowy utonęła w radosnych okrzykach dzieci, brzęku szklanek i szczęku łyżeczek, zaś burmistrz z zadowoleniem usiadł między gośćmi i nałożył sobie na talerzyk największą z kremówek, jakie dostarczyła specjalnie na tę okoliczność cukiernia.
Gdy zapadł zmierzch komendant starzy miejskiej zapalił zawieszone na gałęziach drzew lampiony, a Pacynka zapaliła kilka sztucznych ogni.
Poszukałem wzrokiem Babci Tekli.
Siedziała na ławie wpatrzona w ogień, a u jej stóp siedziała nieodłączna Miaulina.
- Świetny piec – powiedziała przechwyciwszy moje spojrzenie. – Miejsca za nim dosyć, ale w domu w parku tez jest wygodnie…
Miaulina znacząco chrząknęła i wymaszerowała przez otwarte na oścież drzwi z ogonem uniesionym niby chorągiew.
Gdy na niebie zapaliły się pierwsze gwiazdy goście poczęli się rozchodzić. Postanowiłem towarzyszyć dzieciom, jako, że szliśmy w tym samym kierunku.
- Bardzo miły wieczór – rzekła wychowawczyni poprawiając nieduże kryształowe serduszko zawieszone na cienkim, srebrnym łańcuszku.
- Owszem – przytaknąłem.
- Niewiele mamy okazji do radości – powiedziała. – Nie to, co kiedyś…
Zamyśliła się i zrozumiałem, że myślami powraca do czasu, gdy dom nazywał się Naszym Domem, a czuwał nad nim starszy pan w okularach, który wieczorami wyjmował z szuflady niebieski bucik i długo się wen wpatrywał…
W hotelowym korytarzu czekała pani Małgorzata, w jadalni pachniała kawa, a w kuchni cicho grało radio.
- Jak udało się przyjęcie? - zapytała.
Z filiżanka kawy w ręce opowiedziałem jej wszystko, a pani Małgorzata z aprobatą kiwała głową.
- Tak, tak – powiedziała na koniec.– Widzę, że polubił pan nasze miasteczko.
Kiedy zbliżałem się do mojego pokoju dostrzegłem dwa cienie przemykające się pod ścianą.
- No i ni z tego – szepnął pierwszy cień. – Pokój jak pokój.
- A czy coś innego mówiłem? To ty chciałeś koniecznie wejść do środka. – Szepnął drugi.
- A tobie nie wydaje się dziwne, że ktoś chodzi w czapce i rękawiczkach? Latem ? To podejrzane…
Chrząknąłem głośno i z uśmiechem przeszedłem obok chłopców.
- Dobranoc – powiedzieli chórem i wycofali się do siebie..
Wszedłem do pokoju i ostrożnie, najciszej jak się dało otworzyłem okno. Z sąsiedniego balkoniku dobiegały podniecone głosy.
- Ja ci mówię, że to miasto przyciąga przestępców…
- Etam, przestępca zawsze jest wysoki.
- Jak Rambo.
- Rambo nie był przestępcą.
- Ja dla przykładu.
- Aha.
Nastąpiła chwila ciszy, po czym pierwszy głos podjął rozmowę.
- Nosi rękawiczki, bo nie chce zostawiać odcisków palców.
- Na czym niby te odciski? Na kanapkach?
- Wszędzie, rozumiesz? Wszędzie.
- Wszędzie to ty widzisz przestępców.
- A Szluger?
Uśmiechnąłem się pod nosem i cofnąłem do środka.
- Ale nie znalazłeś niczego podejrzanego, prawda?
- No przecież musiał to ukryć.
- Co ukryć? – Niespodziewanie wtrącił się trzeci głos.
- TO. – Odparł pierwszy.
Zatrzeszczały łóżka i zgasło światło.
- Może byś tak zamknął balkon? – Odezwał się sennie drugi głos.
- A czego miałby tutaj szukać?
Zapadła cisza. Na palcach podszedłem do szafy i ułożyłem się wygodnie na swym posłaniu.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw sie 21, 2008 7:39

Piekne, cóz nie jestem oryginalna i powtarzam się :oops:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 21, 2008 9:11

też bym chciała, jak w dzieciństwie, oprzeć się o ciepły piec, a na blasze upiec surojadki... cóż...na kaloryferze nie da się tego zrobić, ale sobie choć poczytam bajusi :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw sie 21, 2008 19:08

Ledwie zmrużyłem oczy okno otworzyło się z trzaskiem i coś zeskoczyło na podłogę.
- Wstawać, wstawać! – Wrzasnęła mała szara kotka.
Niechętnie podniosłem głowę.
- Babcia zasłabła – rozległo się tuż przy moim uchu.
Zerwałem się zapominając o bożym świecie i wybiegłem na ciemny korytarz. W paru susach dopadłem drzwi i pobiegłem w mrok za Miauliną.
Kotka co chwila oglądała się do tyłu i wybierała najgorsze z możliwych skrótów, toteż gdy znaleźliśmy się na łące odetchnąłem z ulgą.
W oknie starego domu paliło się wątłe światło lampy.
Wbiegłem do kuchni.
Przy stole, z głową opartą o blat siedziała Babcia Tekla.
- Babciu, babciu! – Zawołała Miaulina – strzygoń przyszedł!
Babcia Tekla powoli uniosła głowę.
- Co się stało? – Zapytałem.
- Ot, tak mnie zamroczyło – odpowiedziała. – Dzień ciężki był, za dużo wrażeń.
Nagle dostrzegłem, że przygląda mi się uważnie z leciutkim uśmiechem na ustach. Dotknąłem ręką głowy i z przerażeniem stwierdziłem, że w pośpiechu zapomniałem o czapce…odruchowo spojrzałem w dół i odkryłem, że zapomniałem również o butach,…ale starsza pani wcale nie wyglądała na zdziwioną.
- Mam już naprawdę sporo lat – powiedziała – i niejedno w życiu widziałam. Zresztą…chyba coś podejrzewałam wcześniej…
- Miaulina…- westchnąłem rzucając kotce pełne wyrzutu spojrzenie, ale starsza pani pokręciła głową.
- W Złociejowie zawsze żyło się inaczej…w Złociejowie baśnie i codzienność zawsze splatały się ze sobą.
Wstała i opierając się o brzeg kredensu sięgnęła na przepaścistą półkę i postawiła na stole malutki, pękaty gąsiorek.
- Wypijmy za baśnie – zaproponowała.
- Za baśnie – wzniosłem w górę kieliszek.
Przez okno zajrzał duży, srebrny księżyc.
- Księżyc zna wiele baśni i niejedno widział – rzekła Babcia Tekla.
W piecu zatrzeszczał ogień. Zapatrzeni w palenisko w milczeniu sączyliśmy słodkie wino, a tykanie ściennego zegara zlewało się z mruczeniem Miauliny.
Kiedy ogień począł przygasać starsza pani przetarła okulary.
- Pora spać – powiedziała.
- Pora – odparłem i wyszedłem do ogrodu.
Zaczekałem, aż zgaśnie lampa i na palcach podszedłem do okna.
- Pora nocna, pora śnienia – wyszeptałem – pora marzeń, zapomnienia, kiedy rano wstanie dzień niech się wszystko wyda snem…
- Może na ludzi to działa – dobiegło z kredensu, – ale nie na Miaulinę. Ktoś musi czuwać, aby spać mógł ktoś – dodała kotka i zawinęła ogon wokół łapek.
Wracałem do hotelu prze pokrytą rosą łąkę.
Źdźbła traw przypominały srebrne szpilki, a puszyste głowy polnych kwiatów połyskiwały jak gwiazdy.
Nad moją głową, sięgając promieniami nad stary domek na skraju miasta lśniła gwiazda.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw sie 21, 2008 19:55

Dzielna Miaulina :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 22, 2008 6:16

mam cichutką nadzieję, że to omdlenie nie jest zwiastunem czegoś dużo gorszego, bo co byśmy zrobili w Złociejowie bez babci Tekli :cry: :cry: :cry:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt sie 22, 2008 7:23

Nie. Babci Tekli nic sie nie stanie.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 22, 2008 7:34

caty pisze:Nie. Babci Tekli nic sie nie stanie.

uff...kamień z serca...dziękuję za dobrą wiadomość :1luvu:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bajera, Hana, Lifter i 18 gości