» Czw sie 21, 2008 14:22
Jak tylko ogarnę wszystko, to pójdę zanieść ciałko Trajana na sekcję. Muszę przynajmniej spróbować dowiedzieć się, co to było.
Psychicznie jestem.... jakoś tak wyłączona...
I ciągle to samo wrażenie, że to się nie kończy... że nie mogę nie widzieć, nie odbierać telefonów. Czuję się trochę, jak w pułapce - wiem, że nie umiem przestać.
Patrzę na Gaję. Gaja pochłonęła całą saszetkę RC Recovery - i chodzi, jak mały pająk - wielki brzuszek i cienkie, wychudzone, długaśne łapinki. Teraz bawi się na balkonie latającymi na wietrze paprochami.
No cóż - czas łapać za mopa i przelecieć wszystko Virkonem.
Dziękuję Wam za Waszą obecność.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'