się, Gosia, nie śmiej.
ja tam przedsiębiorcą jestem, ludzi zatrudniam, mogą stracić zaufanie do firmy
Dzisiaj Gunia oczywiście dalej pod kaloryferem. Ale miseczki pozwoliła zabrać do umycia. Na razie śniadanka nie je, ale może to dlatego, że zniknęła cała (pełna) miseczka renala

W każdym razie saszetkę renalową wyłożyłam tylko w połowie. Reszta na później.
Kupa i sioooo (wielkie) na miejscu, czyli w kuwetce benkowej. Ślady grasowania na swetrowym posłanku też ewidentne. Czyli wszystko w porządku, Gunia ma się świetnie, żebym jeszcze ja się nie pałętała, to byłaby pełnia szczęścia
Dzisiaj około 16.00 spodziewamy się Joli. Może Gunia odpuści, jak się przekona, że wrogiem publicznym numer 1 nie jestem.
Tymczasem zostawiam Gunię na jakieś 1,5 godziny, bo mam spotkanie w mieście.